12 maja 2017

ŻYRARDÓW: MIASTO IDEALNE (NIE TYLKO NA SPACER)

Do Żyrardowa pierwszy raz trafiłam ponad 10 lat temu w szary, bury listopadowy dzień. Razem z całą grupą studentów zwiedzaliśmy Mazowsze w ramach jednego z fakultetów. Do miasta dojechaliśmy już późnym popołudniem, było już prawie ciemno i przyznam się, że niewiele z Żyrardowa pamiętam, ale zapamiętałam jedno, że bardzo mi się wtedy tam podobało. Pomimo tej całej niekorzystnej jesiennej aury. I od tamtej pory chciałam wrócić. A wiadomo, że do miejsc położonych najbliżej, wrócić jest najtrudniej, to udało się dopiero w tym roku.   






W pierwszy słoneczny, wiosenny weekend (to było na początku kwietnia) pojechaliśmy w końcu do Żyrardowa. Niedzielne popołudnie spędziliśmy w mieście Filipa de Girarda. Dzisiaj Żyrardów to unikat wśród europejskich atrakcji poprzemysłowych (szczególnie zachowane osiedle fabryczne), ale losy Żyrardowa były zmienne i dosyć burzliwe. Historia miasta zaczyna się w 1830 roku, kiedy to Francuz Filip de Girard, który wynalazł przędzarkę włókien lnianych zostaje dyrektorem fabryki w Rudzie Guzowskiej. Aby uczcić zasługi wynalazcy Ruda Gzowska zmienia nazwę na Żyrardów.   




Miasto powstawało w oparciu o założenie miasta idealnego, możemy to zobaczyć nawet na dzisiejszej mapie Żyrardowa, w którym siatkę ulic zaprojektowano z chirurgiczną precyzją. Ulice proste i szerokie, domy z czerwonej cegły, proste i jednakowe. I wszechobecna zieleń, aby poprawić samopoczucie mieszkańców.Idealne miejsce do życia, i wielu chciało tam żyć. Do pracy w fabrykach Żyrardowa ciągnęły tłumy z całej Europy (pracowali tu Polacy, Niemcy, Czesi, Słowacy, Żydzi, Anglicy, Rosjanie, Austriacy). W czasie największego rozkwitu fabryka zatrudniała 9 tys. robotników. 





Fabryka w Żyrardowie ma szczęście do włodarzy. Kolejni zarządcy; dwóch Karolów – Hielle i Dittrich rozbudowują fabryki, zwiększają produkcję i rozsławiają je na całą Europę. Ale wszystko kosztem pracowników, którzy w 1883 roku nie wytrzymują już nacisku i wybucha strajk. Pierwszy na polskiej ziemi strajk. 8 tysięcy szpularek odmawia pracy. Mimo wewnętrznych problemów fabryki rozwijają się, a miasto jest coraz bardziej znane. 





Kolejny zarządca - Karol Dittrich jr. zaczyna dbać o pracowników: powstają osiedla domów robotniczych, ochronka dla najmłodszych, szkoła, szpital, dom ludowy. Ludzie dostają książeczki oszczędnościowe, utalentowana młodzież stypendia, miasto się rozwija i ściąga tłumy. 





A później? Później była I wojna światowa, po której starano się odbudować miasto i fabryki ale przyszedł kryzys, zaraz potem II wojna światowa i po której fabryka nigdy nie powróciła do swojej świetności aż w końcu upadła całkowicie. A to co po fabrykach i całej tej historii zostało możemy do dzisiaj zobaczyć na własne oczy. Stare Fabryki (Pończoszarnia Stella, Stara i Nowa Przędzalnia), osiedla domów robotniczych, wille dyrektorskie i symetryczne ulice, po których można spacerować bez końca. 







3 komentarze:

  1. Przeprowadziłam się z Warszawy do Żyrardowa ponad 6 lat temu i nadal mi się nie znudził. Długo był przez władze zaniedbany, ale ostatnio władza się zmieniła i coś jakby drgnęło. Zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisane.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja właśnie już niedługo się przenoszę do Żyrardowa i muszę przyznać, że nie mogę się doczekać. Nawet dzieciaki udało mi się się zapisać od razu na język angielski. Wystarczyła tylko wizyta na stronie https://earlystage.pl/pl/szkola/zyrardow i właśnie tam znalazłam fajną szkołę języków obcych.

    OdpowiedzUsuń

Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.