To była nasza druga wizyta na Suwalszczyźnie. I chyba nie
ostatnia. To idealne miejsce, kiedy uciekasz przed miastem, hałasem, przed
tłumami. Miejsce gdzie cisza i spokój nie zostały jeszcze zmącone przez
nadmierny ruch turystyczny. Nawet przy największych atrakcjach prawie nie ma ludzi. Często jesteś sam. Nad jeziorem, gdzie krzyczące mewy
przecinają głuchą ciszę. Na pomoście, na którym słychać tylko trzeszczenie
desek pod stopami. Na punktach widokowych, gdzie cała przestrzeń dookoła,
przez krótką chwilę, należy tylko do Ciebie. Na szlaku i w miejscach turystycznych ludzi jak na
lekarstwo.
I po to właśnie jeździ się na ten polski biegun zimna.
Tegoroczną wycieczkę na północ rozpoczynamy na Wigrami,
największym z suwalskich jezior. To powykręcane i poszarpane jezioro dumnie
faluje pomiędzy okolicznymi wzgórzami i lasami.
Po drodze mijamy Augustów, Studzienniczną i śluzy na Kanale
Augustowskim. Zatrzymujemy się przy jednej z nich – śluzie Przewięź, będącej
oryginalną konstrukcją z lat 1826-1827. Udaje nam się trafić na moment idealny
- przeprawiania statków przez śluzę.
Na Rosochoaty Róg, jeden z półwyspów nad jeziorem, gdzie
mamy nocleg docieramy późnym popołudniem. Nad wodą niema żywej
duży. Na pomoście tylko kaczki. Przed oczami spokojna tafla wody. I cisza. I
tak mija wieczór, słońce zachodzi. Potem przychodzi nowy dzień, a o 5 rano,
kiedy wstajesz na wschód słońca jest jeszcze bardziej cicho.
Oto właśnie Suwalszczyzna!
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
Nocleg: nad Jeziorem Wigry wybraliśmy nocleg w Wiejskim
Zakątku nad Wigrami. To agroturystyka położona w Rosochatym Rogu. Duży budynek
z pokojami i restauracją i dwa oddzielne domki. Pyszne jedzenie w restauracji.
I cisza i spokój dookoła. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz