Beskid Sądecki wybraliśmy na kilkudniowy urlop w lipcu tego roku, miał być to dobry, spokojny czas w górach, miały być wędrówki po szlakach, pyszne schroniskowe jedzenie, cisza i spokój. I niby to wszystko było, ale urlop jakoś nam nie wyszedł. Nie polubiliśmy się z Beskidem Sądeckim.
Kilka dni po powrocie pisałam tak:
Wydaje
się, że to idealne miejsce dla nas, bez ludzi, bez jarmarcznych
wakacyjnych miejsc, z pogodą dobrą dla tych co nie lubią upałów, a
jednak… Choć był uroczy domek na wzgórzu, były przepiękne wschody
słońca, puste szlaki, dobre jedzenie… to czegoś zabrakło. Przede
wszystkim widoków, może źle wybieraliśmy trasy, ale widoków od których
nie chciało się oderwać wzorku było jak na lekarstwo. Tak bardzo się
nie polubiliśmy, że skróciliśmy wyjazd, a ostatniego dnia uciekliśmy w
Pieniny Małe.
Podejrzewam, że jesienią zachwyciłby mnie ten Beskid, może jeszcze kiedyś damy mu szansę.
 |
Wschód słońca na Przełęczy Obidza | | | |