W Beskid Wyspowy trafiliśmy w połowie lipca, to tam zaczęliśmy nas urlop, zatrzymaliśmy się tam na dwa dni z nadzieją na dobre rozpoczęcie podróży. Przed wyjazdem na zdjeciach widziałam piękne krajobrazy; nocleg, który zarezerwowaliśmy wydawał się idealny,
a potem rzeczywistość zweryfikowała wyobrażenia i ostatecznie dobrze, że byliśmy tam tylko dwa dni.
Beskid Wyspowy na pewno jest uroczym pasmem górskim, zielone wzgórza rzucone są niczym wyspy pośród pól i dolin, puste szlaki, cisza i spokój. Ale my może trafiliśmy w złą pogodę, lipcowy upał utrudniał nam każdy szlak, a przecież nie były to wymagające trasy,
a to co czekało na szczycie nie wynagradzało trudu.
Zdobyliśmy dwa szczyty:
- Mogielicę - najwyższy szczyty Beskidu Wyspowego; weszliśmy zielonym szlakiem z Przełęczy E. Rydza-Śmigłego - wieża widokowa na szczycie była w remoncie (i z tego co wiem, dalej jest nieczynna - stan na listopad 2020 r.) więc z samego szczytu niestety nie było rozległej panoramy.
- Ćwilin - niebieskim szlakiem z Gruszowca, tutaj zarówno niemiłosierny upał jak i szlak prowadzący stromo pod górę, dały nam ostro w kość.
Najpiękniejszy widok, najpiękniejszy moment i najpiękniejszy czas w Beskidzie Wyspowym to poranna wycieczka na małą górę na którą wjechaliśmy samochodem, znajdująca się nad Wilkowiskiem, w którym mieliśmy nocleg. Z tarasu naszego domu widzieliśmy górę z krzyżem i to tam postanowiliśmy się wybrać na wschód słońca. Miejsce to na googlemaps oznaczone jest jako Krzyż na Dziale i rozciąga się stamtąd piękny widok na okoliczne wzniesienia i wioski.
Po drodze odwiedziliśmy dwa małopolskie dworki znajdujące się w regionie. Pierwszym z nich i jednym z najpiękniejszych jakie dotąd widziałam, był Dwór w Świdniku położony na Małopolskim Szlaku Architektury Drewnianej - będący odzwierciedleniem dworu idealnego. Biała elewacja, ogromny, kryty gontem dach i brzozowa aleja prowadząca do dworu, zakończona okrągłym podjazdem. Miejsce sielskie, wyciągnięte wprost z starej książki. I pomyśleć, że jeszcze klika lat temu było w ruinie. Obecny wygląd dwór zawdzięcza Państwu Twardowskim, którzy w 2002 roku stali się jego właścicielami i przywrócili mu dawny blask. Dzisiaj we dworze organizowane są imprezy okolicznościowe i konferencje. Więcej o historii dworu w Świdniku możecie przeczytać na stronie: http://dworswidnik.pl/historia/
Rzut beretem od Świdnika znajduje się Brzezna, gdzie na niewielkim wzniesieniu stoi kolejny dwór, w którym kiedyś znajdował się browar. Dzisiaj dwór prezentuje się doskonale i jest kolejny miejscem gdzie można zorganizować wesele, przyjęcie rodzinne lub konferencję.
Dwa dni szybko minęły, opuściliśmy Beskid Wyspowy i ruszyliśmy dalej. Nie myślałam o powrocie w te góry, nie polubiłam się z Beskidem Wyspowym latem, ale w październiku przejeżdżałam przez tę okolicę i było pięknie. W jesiennych barwach wszystko wygląda znacznie lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz