Dużo się działo, dużo spotkań, dużo dzieci, dużo jedzenia i piękne lato w pełni:
L I P I E C
Lipiec to weekendowe spotkania w gronie rodziny i znajomych, to "tłuste" grille i objadanie się grilowanymi różnościami. To czas spędzony w gronie maluchów. Czas gier planszowych w plenerze i plotkowania przy suto zastawionych stołach.
Połowa miesiąca to kolejna rodzinna impreza - ślub Wioli i Darka, gdzie bawiliśmy się do białego rana. Pogoda tego dnia była kapryśna, ale przynajmniej warsztat samochodowy w którym schroniliśmy się przed deszczem komponował się kolorystycznie z bukietem Panny Młodej :)
A koniec miesiąca to długo wyczekiwany wyjazd do Gruzji. 10 upalnych dni spędzonych na Zakaukaziu, gdzieś na granicy Europy z Azją. Przez te 1,5 tygodnia odwiedziliśmy tak wiele różnych części kraju, poznaliśmy
sympatycznych ludzi (zarówno miejscowych jak i turystów, w szczególności Polaków).
Włóczyliśmy się po upalnych miastach, wędrowaliśmy górskimi szlakami i
spacerowaliśmy po zielonych dolinach Kaukazu. Zachwycaliśmy się widokami;
zaśnieżonymi szczytami, lodowcami, czy bezkresną, ciągnącą się w nieskończoność
półpustynią. Przemierzaliśmy drogi, których czasem nie było, choć być miały. I
objadaliśmy się pysznościami gruzińskiej kuchni. Do dzisiaj wspominam smak bakłażanów
z pastą orzechową czy rewelacyjne, super słodkie lemoniady. Ach ta Gruzja… Jeszcze będąc na miejscu, zdecydowaliśmy się, że tam wrócimy. Bo naprawdę warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz