Swoją wizytę w Dubaju zaczęliśmy od jego starej części, od
dzielnicy Deira. To tutaj mieliśmy hotel, tutaj zaczynaliśmy i kończyliśmy
każdy dzień. Jedliśmy ogromne kolacje za grosze i piliśmy przepyszne szejki (shake'a – nie mylić z szejkami arabskimi) owocowe.
Tu zaczęliśmy nasze grudniowe spacery po Dubaju i tu je skończyliśmy.
Tu zaczęliśmy nasze grudniowe spacery po Dubaju i tu je skończyliśmy.
I bardzo cieszę się, że wybraliśmy właśnie tę cześć miasta.
Choć wiele osób odradzało nam hotel w Deirze (bo niebezpiecznie, bo daleko), ja właśnie tutaj czułam się
najlepiej. Wśród arabskich knajpek, w ciasnych ulicach starego miasta, w
prawdziwym starym Dubaju. W hotelu w którym oprócz nas były jeszcze może 2-3
pary „białych twarzy”.
Na zwiedzanie i spacery po Deirze przeznaczyliśmy dwa
poranki (pierwszy i ostatni). Spacerowaliśmy po ciasnych, arabskich ulicach na
których w godzinach porannych byli tylko mężczyźni sprzedający towary wszelkiej
maści. Byliśmy nad sztucznym kanałem Dubai Creek po którym pływają abry,
tradycyjne drewniane łodzie arabskie. I abrą też płynęliśmy (bilet na łódkę 1
AED= 1 PLN/os.).
W Starym Dubaj pełno targów (jak w każdym arabskim mieście), są targi z
tekstyliami, z pamiątkami, z przyprawami, ze złotem.
Je też odwiedziliśmy, choć z uwagi na bardzo nachalnych sprzedawców wychodziliśmy szybciej niż wchodziliśmy.
Je też odwiedziliśmy, choć z uwagi na bardzo nachalnych sprzedawców wychodziliśmy szybciej niż wchodziliśmy.
Deira wraz z znajdującą się obok dzielnicą Bur Dubai to zupełnie
inny świat niż pozostałe dzielnice miasta. Te dwie istniały jeszcze zanim na
tym terenie odkryto złożona ropy naftowej. Jeśli zobaczycie gdzieś zdjęcia z
tej okolicy pomyślicie, że to może być każde arabskie miasto, ale nie
Dubaj.
A potem odkryto ropę i w ciągu kilkudziesięciu lat sucha
pustynia zmieniła się z miasto z przyszłości, w którego tworzeniu ogranicza
inżynierów tylko wyobraźnia. Miasto, które ciągle się rozwija, gdzie
realizowane są coraz to nowe, bardziej śmiałe pomysły. Miasto, które jutro
będzie już zupełnie inne niż dzisiaj.
A Deira, przycupnęła gdzieś na uboczu tego całego
zamieszania, ona nie pasuje do wszelkich wyobrażeń o Dubaju. Nie pasuje nawet
do tego już istniejącego Dubaju - nowoczesnego, szklanego miasta. Ale to Deira
jest prawdziwym Dubajem. To tutaj nad kanałem Dubai Creek powstał prawdziwy
Dubaj, dawno temu.
To właśnie te ciasne, zatłoczone ulice z niską zabudową w
kolorze piaskowca, ciągnące się nad kanałem do którego przypływają statki na
rozładunek/załadunek towarów. Sprzedawcy
ciągnący cię za rękę do swojego sklepu. Małe knajpki z krzesłami rozstawionymi
na ulicach, gdzie zjesz obiad „za grosze”. To właśnie arabskie targi pełne
wszelkich dobrodziejstw i głośnych kupców. I ten zapach przypraw unoszący się w
powietrzu. To jest właśnie prawdziwy Dubaj. Bo to tutaj wszystko się zaczęło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz