Stepancminda, to zaraz za Mestią mój ulubiony rejon Gruzji. W 2017 roku pojechaliśmy tam po raz drugi. I było zupełnie inaczej niż rok wcześniej, pod wieloma względami.
Po pierwsze miejsce, które wybraliśmy na nocleg z widokiem za milion dolarów. Po drugie Kazbek, który przez 2,5 dnia był doskonale widoczny, a chmury jeśli przyszły to tylko na chwilę.
Po pierwsze miejsce, które wybraliśmy na nocleg z widokiem za milion dolarów. Po drugie Kazbek, który przez 2,5 dnia był doskonale widoczny, a chmury jeśli przyszły to tylko na chwilę.
Do Stepancmindy dojechaliśmy późnym wieczorem, spacer po miasteczku, kolacja i do łózek. Następnego dnia jechaliśmy do Cmindy Sameby (w planach było piesze wejście pod cerkiew, aby znowu nie ryzykować jazdy po stromej drodze, ale mały, poranny wypadek jednej z osób spowodował, że jednak pojechaliśmy autem na samą górę).
Dzień zaczął się dosyć wcześnie, przynajmniej dla naszej dwójki. Od 6 rano, owinięci w kołdry siedzieliśmy w oknie. Wschód słońca nad Kazbekiem, to właśnie chcieliśmy zobaczyć. Widok był tak cudny, że pomimo przenikliwego zimna na zewnątrz nie mogliśmy się oderwać od okna.
Dzień zaczął się dosyć wcześnie, przynajmniej dla naszej dwójki. Od 6 rano, owinięci w kołdry siedzieliśmy w oknie. Wschód słońca nad Kazbekiem, to właśnie chcieliśmy zobaczyć. Widok był tak cudny, że pomimo przenikliwego zimna na zewnątrz nie mogliśmy się oderwać od okna.
Wschodzące słońce i wędrujące sporadycznie małe, białe obłoki z minuty na minutę zmieniały widok. Zmieniały się kolory, świt ustępował miejsca porankowi. To był jeden z piękniejszych widoków w moim życiu.
A potem nastał poranek, cała ekipa wstała. Słońce oświetlało już wszystko dookoła, a my zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy w górę. Cminda Sameba była taka jak przed rokiem. Samotny klasztor wysoko wśród szczytów Kaukazu, do którego ciągną wierni i turyści. Wzgórze może być celem samym w sobie (jak w naszym przypadku), lub przystankiem w drodze na Kazbek. Pogoda była piękna, chyba aż za piękna. Na niebie ani jednej chmurki. Kazbek prezentował się w całej okazałości. Zupełnie inaczej niż rok temu, kiedy przysłaniały go gęste chmury.
Wycieczka zajęła nam połowę dnia. Później przyszedł czas na obiad i ruszaliśmy dalej. Chcieliśmy dotrzeć Wąwozem Darialskim do granicy z Rosją (o tej wycieczce pisałam TUTAJ: GRUZJA: WĄWÓZ DARIALSKI).
Kolejnego dnia rano znowu zaplanowaliśmy wczesną pobudkę, tym razem chcieliśmy zobaczyć Kazbek z punktu widokowego przy Kościele Świętego Eliasza, który znajduje się na wzgórzu na obrzeżach Stepancmindy.
Informacje praktyczne:
Nocleg: mieszkaliśmy w Qetino Marsagishvlili Guest House. Nocleg jest możliwy w starym i nowym domu. My spaliśmy w nowym domu i dostaliśmy pokoje z niezapomnianym widokiem na Kazbek. Zdecydowanie polecam to miejsce.
Resturacje: podczas pobytu w Stepansmindzie byliśmy w Stepancminda Restaurant (tuż przy głównej ulicy w centrum – ale to miejsce nie zrobiło na mnie wrażenia) oraz w Corner Restaurant, położonej przy drodze wyjazdowej z miasta na północ. Klimatyczne miejsce z ogródkiem i dobrym jedzeniem.
Cminda Sameba: w tym roku planowaliśmy iść na wzgórze pieszo, ale mała kontuzja jednej z osób, spowodowała zmianę planów. Na górę postanowiliśmy wjechać (jak rok temu) autem. Jedzie się przez leżącą na wzgórzu wioskę Gergeti, ale w sierpniu 2017 roku droga ta była zamknięta ze względu na remont. W celu dostania się na wzgórze została wytyczona nowa droga (zaczyna się kilka kilometrów dalej - na północ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz