Kanchanaburi to miejsce w którym (zaraz po Koh Jum)
spędziliśmy najprzyjemniejszy czas podczas całego wyjazdu. Klimatyczne,
spokojne miasteczko, wycieczka do Parku Narodowego Erawan i spacer między
wodospadami, szalona rowerowa wyprawa w poszukiwaniu drzewa, rzeka Kwai ze
znanym mostem i Night Market z pysznym jedzeniem, na którym bywaliśmy każdego
wieczoru.
Kanchanaburi jest średniej wielkości miastem położonym na
wschodzie Tajlandii (około 2 godziny drogi z Bangkoku), słynie głownie z Mostu
na rzece Kwai, który został zbudowany w 1942 roku przez amerykańskich i
brytyjskich jeńców wojennych w japońskiej niewoli. Ale samo miasteczko i
okolice mają również wiele innych ciekawych miejsc. My w Kanchanaburi spędziliśmy
3 dni, a gdybyśmy zostali dłużej na pewno nie narzekalibyśmy na nudę.
W Kanchanaburi pojawiliśmy się
wczesnym popołudniem, ciepłe słońce na złoto pomalowało całe miasto. Po
zakwaterowaniu w hotelu ruszyliśmy na
spacer w poszukiwaniu jedzenia. Ruszyliśmy nad rzekę Kwai, gdzie znajduje się
wiele hoteli i restauracji z tarasami na wodzie. W ten sposób trafiliśmy do najbardziej
eleganckiej restauracji w czasie całego pobytu w Tajlandii. Z obrusami i
zastawą na stole. Był to najdroższy i jednocześnie najgorszy obiad jaki
zjedliśmy w czasie tego wyjazdu. Ale przynajmniej widok był ładny :)
Na drugi dzień w Kachanaburi mieliśmy zaplanowaną wycieczkę
do Parku Narodowego Erawan. Przed 8 rano zjawiliśmy się na dworcu, aby zdążyć
na pierwszy autobus do parku i uniknąć tłumów. Choć było wcześnie rano autobus
był szczelnie zapakowany. Po około 2 godzinach dotarliśmy do Erawan, skąd
zaczęliśmy całodzienną wędrówkę pomiędzy wodospadami. W parku jest 7 wodospadów wodospady, każdy inny. Jedne bardziej spektakularne, inne mniej. W wodospadach można się
kąpać, co też większość turystów czyni, szczególnie na najniższych poziomach.
Spacery pomiędzy wodospadami skończyliśmy przed 16:00,
bowiem o 16:00 odjeżdżał ostatni powrotny autobus do Kanchanaburi. Wizyta w
Parku Narodowym Erawan to dobry pomysł aby na chwilę odpocząć od miasta i od
upału (w lesie przez który wędrujemy jest przyjemnie chłodno i możemy
skorzystać z kąpieli). Czy wodospady zachwycają? Czytałam dużo o tym, że są to
najpiękniejsze wodospady Tajlandii. I faktycznie są ładne, jest to dobra opcja
na spędzenie przyjemnego dnia, ale nie ujęły mnie aż tak jak sugerowałyby
opinie w Internecie.
Po powrocie do Kachanaburi skierowaliśmy swoje kroki do Night Marketu, gdzie stragany kusiły tajskimi pysznościami. Kolejnego dnia czekała
nas wycieczka, znowu pełna wrażeń (nawet jeszcze większych).
W hotelu
wypożyczyliśmy rowery i ruszyliśmy w kierunku potężnego drzewa: Monkey Pod
Tree, które według mapy znajdowało się na obrzeżach Kachanaburi. W rezultacie
droga do drzewa zajęła nam grubo ponad dwie godziny: minęliśmy miasto,
przekroczyliśmy rzekę, długo jechaliśmy drogą wyjącą się między górami mijając
kolejne wioski. Minęliśmy jednostkę wojskową i zobaczyliśmy pierwsze znaki w
kierunku drzewa, jednak dojazd do niego zajął jeszcze sporo czasu. To był chyba
najbardziej upalny dzień w czasie tej podróży, a my jako jedyni jechaliśmy
rowerami, wzbudzając zaciekawienie tubylców. Wszyscy nam machali i uśmiechali
się szeroko, myśląc sobie pewnie w duchu, że musimy być szaleni decydując się
na rowery w taką pogodę.
Kiedy w końcu dotarliśmy do celu zobaczyliśmy je: wielkie drzewo,
którego korona wyglądała jak cały park. Giand Monkey Pod Tree to stuletnie drzewo o
wysokości 20 metrów. Obwód pnia ma 15 metrów, a zachwycająca korona jest
szeroka na 51 metrów. Drzewo to jest dumą okolicy, objęte jest opieką
Departamentu Weterynarii i Rolnictwa. Obecnie jest atrakcją turystyczną,
dookoła drzewa został zbudowany podest tak aby licznie przybywający turyści nie
niszczyli korzeni.
Dla kogoś, kto lubi drzewa i może godzinami spacerować po
arboretach, ogrodach botanicznych i lasach będzie to wielka atrakcja. My nie mogliśmy
się napatrzeć na tego olbrzyma.
Do Kanchanaburi wróciliśmy późnym popołudniem, doga powrotna
minęła już znacznie szybciej. Po powrocie, szybki obiad i jeszcze jedno miejsce
tego dnia. Miejsce w sumie najważniejsze w Kanchanaburi, dla którego specjalnie
przyjeżdża tutaj cała rzesza turystów. Most na rzece Kwai.
„Most na rzece Kwai” to jeden z najbardziej znanych wojennych
filmów, który opowiada właśnie o tym miejscu. O historii Drugiej Wojny
Światowej i walkach jakie się tutaj toczyły. W 1942 roku Kanchanaburi i okolice
znalazły się po kontrolą Japończyków, którzy aby „bronić” Birmę przed naporem
Aliantów potrzebowali trasy, którą mogliby dostarczać zapasy aby utrzymać swoje
wojska w Birmie. W tym samym roku rozpoczęła się budowa kolei, nazwanej dzisiaj
Koleją Śmierci. Budowa, do której zostało wykorzystanych około 180 tys.
robotników azjatyckich oraz 60 tys. brytyjskich i amerykańskich jeńców miała
się zakończyć w ciągu 12 miesięcy. Nie bez powodu dzisiaj nazywamy trasę Koleją
Śmierci. Budowa pochłonęła ponad 100 tys. osób. Upał, tempo pracy (po 18 godzin
dziennie), głód, tropikalne choroby i nieludzkie traktowanie potęgowały ilość
zgonów.
Sam most znajduje się na trasie tej kolei. Nie jest on
jednak autentyczny. Ten, który możemy oglądać dzisiaj został odbudowany przez Japończyków
w ramach reparacji wojennych.
Most znajduje się około 3 km od centrum miasteczka,
dotarliśmy tam na rowerach. Chwilę po tym jak pojawiliśmy się na miejscu zrobiło
się wielkie poruszenie na moście i w okolicy. Najeżdżał pociąg! Zjawili się
wojskowi, którzy „uporządkowali tłum” (bowiem po moście można swobodnie
spacerować) tak aby pociąg mógł przejechać. Dzisiaj już nie wiózł zapasów na
front, a tłumy uśmiechniętych turystów, machających do tych na dole…
Przy moście zastał nas zmrok, odnaleźliśmy rowery i
ruszyliśmy jak co dzień na kolację na Night Market i to był masz ostatni dzień
w Kanchanaburi. Rano czekał nas już tylko autobus powrotny do Bangkoku. Choć w
okolicy jest tyle atrakcji, że zostając dłużej wcale byśmy się tutaj nie
nudzili.
INFORMACJE PRAKTYCZNE (aktualne w listopadzie 2018):
TRANSPORT: Dojazd do Kanchanaburi
Do
Kanchanaburi jechaliśmy z Bangkoku, gdzie przylecieliśmy Krabi.
Skierowaliśmy się do Victory Monument, ponieważ stamtąd maiły odjeżdżać
autobusy do Kanchanaburi, ale okazało się, że już nie jeżdżą. Tubylcy
pokierowali nas dokładnie, Pani w autobusie powiedziała gdzie wysiąść i
tak znaleźliśmy się na Southern Bus Terminal, skąd odjeżdżał autobus do
Kanchanaburi.
- trasa z Victory Monument na Southern Bus Terminal, autobus 515 (cena biletu za dwie osoby 17 THB)
- autobus z Southern Bus Terminal do Kanchanaburi, cena biletu 50 THB/osoba. Czas przejazdu 2,5 godziny.
Powrót do Bangkoku, podobnie autobus z Kanchanaburi zawozi nas do Southern
Bus Terminal skad mozemy złapać ten sam autobus co poprzednio (czyli
515), który dowiezie nas do Victory Monument, a potem już dokąd mamy
ochotę.
HOTEL:
W czasie pobytu w Kanchanaburi nocowaliśmy w skromnym, ale bardzo klimatycznym hotelu Cannan Guesthouse, znajdującym się tuż obok dworca autobusowego (ale w cichym, spokojnym miejscu).
RESTAURACJE:
W
ciągu trzech dni w Kanchanaburi jedliśmy w różnych miejscach. I prawie
wszędzie było pysznie. Prawie, ponieważ źle trafiliśmy pierwszego dnia szukając restauracji nad rzeką. Niestety źle trafiliśmy, zarówno pod kątem smaku, cen jak i obsługi. Nawet
nie pamiętam nazwy tego miejsca. Byliśmy też w restauracji bez nazwy
gdzieś na obrzeżach miasta, ale tam było pysznie. Najczęściej
stołowaliśmy się na Night Markecie, który wieczorami wyrastał przy dworcu autobusowym. Tam było i pysznie i tanio i różnorodnie.
WODOSPADY ERAWAN:
Park
Narodowy Erawan w którym znajdują się słynne wodospady znajduje się
około 2,5 godziny drogi od Kanchanaburi. Aby się tam dostać trzeba
złapać autobus z dworca autobusowego, pierwszy odjeżdża o 8 rano,
kolejne co około 50 min. Koszt biletu to 50 THB/os.
Do
wodospadów jedzie się około 2-2,5 godziny. Bilet wstępu do parku
kosztuje 300 THB/os. (dość dużo jak na tajskie warunki cenowe). W parku
można przebywać ile ma się ochotę, trzeba jednak pamiętać, że ostatni
autobus do Kanchanaburi odjeżdża z Erawan o 16:00.
WYPOŻYCZENIE ROWERU:
Rower wypożyczyliśmy w naszym hotelu. Koszt roweru na cały dzień to 50 THB
GIANT MONKEY POD TREE:
100
letnie drzewo deszczowe stanowi dużą atrakcję turystyczną. Znajduj się
około 12 km. od centrum Kanchanaburi. My dojechaliśmy tam rowerem, ale z
uwagi na przeogromny upał, nie była to łatwa wycieczka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz