Jeden ze styczniowych weekendów, jak dotychczas ostatni weekend tej zimy, spędziliśmy w Kazimierzu Dolnym. To był bardzo zimowy i bardzo intensywny czas. Była długa droga z niebieskim niebem i zimowymi krajobrazami jak z bajki.
Były spacery po pustym mieście, które zimą w końcu widać. Zimą w Kazimierzu nie ma tłumów ludzi, wystaw, sprzedawców kolorowych chińskich zabawek i wypełnionych helem balonów. Jest cicho i spokojnie. I w końcu nikt i nic nie zasłania widoku.
Były wieczory spędzone na szusowaniu na nartach (tak! W Kazimierzu jeździliśmy na nartach i było całkiem sympatycznie). Był zimny niedzielny poranek i mozolna droga na Górę Trzech Krzyży, gdzie nie było prawie nikogo.
Był spacer w Wąwozie Korzeniowym i tajemnicze miejsce tuż obok. Mała drewniana chatka w której czas płynie inaczej - Przystanek Korzeniowa. Wstąpiliśmy tam na obiad i była to jedna z lepszych decyzji tego wyjazdu.
Kiedy weszliśmy do środka małego, bardzo oryginalnie urządzonego domku było jeszcze przed porą obiadową. Oprócz nas tylko 4 osoby i mały piesek wygrzewający się na krześle. W środku pokoju piecyk w którym trzaskały płomienie. Bardzo sympatyczna obsługa, kameralna atmosfera i taki błogi spokój. I ciepło kiedy mroźna zima za oknem. Oryginalne i bardzo dobre jedzenie. Chciało się tam siedzieć i siedzieć....
Ale z racji, że miejsce jest dosyć znane w miarę zbliżania się pory obiadowej zaczęli zjeżdżać się ludzie. W pewnym momencie nawet zaczęło brakować wolnych miejsc. Zrobił się tłum i szum. Miejsce choć nie zmieniło się ani trochę to jednak zmieniło się bardzo.
Do tego domku przy korzeniowym dole pasuje właśnie taki spokojny, sielski, kameralny klimat z płomieniem strzelającym w kominie i psem grzejącym się na krześle. Tłum i gwar trochę odbiera uroku - przynajmniej naszym zdaniem.
Cieszyliśmy się, że trafiliśmy tam przed porą obiadową (jak robił się tłum już wychodziliśmy).
Przystanek Korzeniowa polecamy jak najbardziej (ale najlepiej przed 13:00)!
Jeśli jesteście ciekawi całkowicie innej odsłony Kazimierza Dolnego zapraszam na jego sierpniową, upalną i kolorową wersję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz