Grudzień, czyli czekoladowy koniec roku.
Miesiąc zaczęliśmy od wizyty w fabryce czekolady Wedla, które otwierała się na zwiedzających.
Była wycieczka po fabryce i strumienie lejącej się czekolady. Była
Pracownia Rarytasów i czekoladowe rzeźby: makieta miasta, kolejka,
zwierzęta, buty i złote sukienki. Była i degustacja, ale ile można zjeść
tych słodkości...? A później czekolada towarzyszyła nam częściej niż zwykle, słodkim wypiekom nie było końca. W grudniowej szarudze robiłam świąteczne wieńce i czekaliśmy na prawdziwą zimę. Jej namiastka zjawiła się w drugiej połowie miesiąca, a później w Boże Narodzenie, które spędzaliśmy w Bełżcu na chrzcinach małego Dawidka, śnieżyca zaskoczyła wszystkich. W międzyczasie kilka chwil spędziliśmy też w szarym, deszczowym Lublinie.
A potem szybciej niż się spodziewaliśmy przyszedł Nowy Rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz