Tak jak pisałam Lizbona to bez wątpienia bardzo piękne miasto. Ostatnio pisałam o Belem ze swoimi atrakcjami i przepysznymi babeczkami. Dzisiaj Alfama - kolejna: najważniejsza i najstarsza dzielnica miasta (powstała w czasach Maurów). Kolorowa, prawie cała okafelkowana, z wąskimi ulicami po których można chodzić bez końca...
My spędziliśmy tam zdecydowanie za mało czasu aby zobaczyć wszystko co warte uwagi, ale dostateczne długo aby poczuć klimat tego miejsca. Dwa popołudnia włóczyliśmy się bez celu po kolorowych i krętych uliczkach Alfamy. Zaglądaliśmy w małe i większe uliczki "przyozdobione" wszędobylskim suszącym się praniem (chyba bez tego prania Lizbona straciłaby trochę uroku :)) i bożonarodzeniowymi dekoracjami
Alfama położona jest na skalistym, stromym terenie nad brzegiem Tagu, więc uliczki są często bardzo strome, czasami to kilkadziesiąt schodów pnących się ostro w górę, innym razem są bardzo wąskie, lub zakręcone jak labirynt bez wyjścia.
Jeden z kronikarzy o ulicach Alfamy pisał tak:
"(...) zamiast ulic [Maurowie] mają tu strome ścieżki, a domy
zbudowano tak blisko siebie, że z wyjątkiem dzielnicy kupieckiej trudno
znaleźć tu ulicę szerszą niż na dwa i pół metra"
Ale dzięki położeniu na zboczu Alfama oferuje mnóstwo punktów widokowych, z których rozpościera się widok na kolorowe dachy domów, zamek i niebieską toń Tagu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz