1 października, mój V rok studiów i zamiast na zajęcia my ruszamy w Pieniny. Mamy do wykorzystania 3 dni i ambitny plan do zrealizowania.
Pierwszego dnia ruszamy na najwyższy szczyt Pienin - Wysoką, skąd rozpościera się chyba najpiękniejsza panorama Pienin Właściwych. Zaczynamy w wąwozie Homole a potem górami idziemy prosto do Szczawnicy. Jest to jeden z moich ulubionych szlaków w Pieninach. Dużo mniej ludzi niż na Trzech Koronach, Sokolicy czy Górze Zamkowej, spokój, stada owiec i piękne widoki na polską i słowacką stronę gór.
Drugi dzień przeznaczamy na Pieniny Właściwe. Wychodzimy w nocy, z latarkami w ręku, idziemy na wschód słońca na Trzy Korony. Jest ciemna noc, idziemy sami w czarnym lesie. Nie widać nawet ręki wyciągniętej przed siebie. Na Trzy Korony docieramy jeszcze przed wschodem. Jest tak zimno, że place drętwieją przy trzymaniu aparatu. W dolinach snują się jeszcze białe mgły, nad górami świeci jesienne słońce.
Z Trzech Koron idziemy na górę Zamkową a później na Sokolicę, gdzie spotykamy pierwszych ludzi tego dnia. Jest już ciepło, słońce świeci na błękitnym niebie, na Dunajcu jedna za drugą płyną flisackie łódki.
Kiedy schodzimy do Sromowiec Niżnych słońce zaczyna już zachodzić. Idziemy na szybką obiadokolację i padamy ze zmęczenia.
Kolejnego dnia czeka nas już wyjazd. Rano w ostrych promieniach październikowego słońca, robimy spacer do przełomu Dunajca i przez nowo powstałą kładkę na Dunajcu idziemy na chwilę na Słowację. A później ruszamy już w drogę powrotną do domu.
To był bardzo udany weekend, jeden z lepszych w życiu.
Pierwszego dnia ruszamy na najwyższy szczyt Pienin - Wysoką, skąd rozpościera się chyba najpiękniejsza panorama Pienin Właściwych. Zaczynamy w wąwozie Homole a potem górami idziemy prosto do Szczawnicy. Jest to jeden z moich ulubionych szlaków w Pieninach. Dużo mniej ludzi niż na Trzech Koronach, Sokolicy czy Górze Zamkowej, spokój, stada owiec i piękne widoki na polską i słowacką stronę gór.
Drugi dzień przeznaczamy na Pieniny Właściwe. Wychodzimy w nocy, z latarkami w ręku, idziemy na wschód słońca na Trzy Korony. Jest ciemna noc, idziemy sami w czarnym lesie. Nie widać nawet ręki wyciągniętej przed siebie. Na Trzy Korony docieramy jeszcze przed wschodem. Jest tak zimno, że place drętwieją przy trzymaniu aparatu. W dolinach snują się jeszcze białe mgły, nad górami świeci jesienne słońce.
Z Trzech Koron idziemy na górę Zamkową a później na Sokolicę, gdzie spotykamy pierwszych ludzi tego dnia. Jest już ciepło, słońce świeci na błękitnym niebie, na Dunajcu jedna za drugą płyną flisackie łódki.
Kiedy schodzimy do Sromowiec Niżnych słońce zaczyna już zachodzić. Idziemy na szybką obiadokolację i padamy ze zmęczenia.
Kolejnego dnia czeka nas już wyjazd. Rano w ostrych promieniach październikowego słońca, robimy spacer do przełomu Dunajca i przez nowo powstałą kładkę na Dunajcu idziemy na chwilę na Słowację. A później ruszamy już w drogę powrotną do domu.
To był bardzo udany weekend, jeden z lepszych w życiu.
Przy okazji serdecznie pozdrawiam wszystkich moich pienińskich znajomych...
(Monikę, Krzyśka z Rodzicami i Siostrą, p. Stasia z Żoną i córkami, p. Marię i całą resztę... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz