25 marca 2015

WIOSNA JUŻ NA PROGU

Jak fajnie wstać rano i patrzeć jak promienie słońca oświetlają cały dom. Fajnie gdy wychodzisz z pracy i rozpinasz kurtkę zamiast otulać się szalikiem. Fajnie gdy w sobotę uda Ci się wyciągnąć innych na spacer do lasu i nie marzniecie, a wręcz przeciwnie znajdujecie pierwsze, wiosenne kwiaty. Fajnie gdy wiejący wiatr ciepło smaga po policzku. Fajnie gdy wracając do domu idziesz spokojnie spacerkiem, zamiast przyśpieszać uciekając przed zimnem. Fajnie jak czuć w powietrzu świeży powiew nowej pory roku.
Fajnie gdy wiosna już na progu.

19 marca 2015

WEEKEND W BRUSKELI CZ. II

Drugiego dnia naszego pobytu w Brukseli po przepysznym śniadaniu ruszyliśmy na miasto. Znowu zahaczyliśmy o starówkę, Wielki Plac i okolice. Odwiedziliśmy Manneken pis, czyli chyba najsłynniejszego sikającego chłopca. Znowu kusiły nas belgijskie czekoladki i frytki - i ponownie ulegliśmy. Na pół godziny miasto nawiedziła wiosenna ulewa, przed którą schroniliśmy się w gotyckiej katedrze. A później wyszło piękne wiosenne słońce i dalej ruszyliśmy przed siebie.

15 marca 2015

WEEKEND W BRUKSELI CZ. I

Pewnej soboty kiedy większość z Was pewnie odsypiała tydzień pracy my zrywamy się o 6:00 rano i jedziemy na lotnisko. Po około 3 godzinach (lot + dojazd do miasta) jesteśmy w Brukseli. Wita nas oślepiające marcowe słońce i zimny wiatr, który przeszywa na wylot i zmusza aby ruszać w drogę. Zaczynamy nasz weekendowy, belgijski spacer...

7 marca 2015

MANCHESTER W 24 GODZINY

Manchester był naszym przystankiem w drodze na Islandię. Zjawiliśmy się tam w połowie maja, w środku pięknej, zielonej, angielskiej wiosny. W mieście spędziliśmy dokładnie 24 godziny. 

4 marca 2015

EGIPT: ZAPACHY TYSIĄCA I JEDNEJ NOCY

Nasz samolot spóźniał się kolejne godziny, co jakiś czas dostawaliśmy informację, że godzina wylotu znowu jest przesunięta. Samolot, który miał nas zabrać ciągle nie wyleciał z Polski. W rezultacie w Egipcie byłam dobę dłużej niż planowałam. I ta nadprogramowa doba, była tylko dla nas. Nie było planów do zrealizowania, hoteli do zobaczenia. Był tylko (raczej - aż) dzień wolny, calutki do naszej dyspozycji i mogliśmy decydować czy leżeć jeszcze nad basenem i grzać kości w grudniowym upalnym słońcu, czy może wstać i pójść coś zjeść albo popływać... I z takich oto rozmyślań wybudził nas głos Oli, która zdecydowała, że idziemy na ostatnie egipskie zakupy. Trafiłyśmy do kolorowego sklepu wypełnionego tysiącem zapachów, gdzie zanurzyłyśmy się w pachnącym zakupowym szaleństwie. 

Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.