30 grudnia 2020

PIERWSZY ŚNIEG W SEZONIE

Zima w naszych czasach odchodzi już w niepamięć. Mało kto ma dzisiaj okazję ją spotkać, nawet w zimowe miesiące. Na większym obszarze Polski śnieg jest rzadkością. Nie ma już białych zim trwających od grudnia do marca, nie ma już zasp, bałwanów w przydomowych ogródkach i zjeżdżania na sankach. Mroźną, prawdziwą zimę ciężko znaleźć nawet w górach. Czasem przyjdzie, jak zwykle wszystkich zaskoczy, ale nie zostanie na długo. Nawet teraz pod koniec grudnia w Tatrach nie ma zimy, a śnieg znajdziemy tylko wysoko w górach. 

Nie można już sztywno zakładać, że jadąc zimą w góry będzie biało. Tak właśnie było na początku tego roku, kiedy to bezskutecznie szukaliśmy zimy w GÓRACH SUCHYCH. I choć początek stycznia powinien być biały i śnieżny, to niestety nie był, nawet na południu Polski.

Pierwszy śnieg w tym sezonie spotkaliśmy za to u schyłku jesieni w Beskidzie Wyspowym. W drodze na południe zatrzymaliśmy się w okolicach Pcimia, gdzie chcieliśmy odwiedzić Schronisko na Kudłaczach. Miała być późna jesień, a przywitała nas biała zima, pierwsza w tym sezonie. Z białym lepkim śniegiem, z małymi zaspami tu i ówdzie, z lekkim mrozem szczypiącym w policzki. 

Droga do schroniska nie jest wymagająca, praktycznie pod sam budynek można dojechać autem, od parkingu czeka nas kilkuminutowy marsz. Możemy tez całą trasę z Pcimia pokonać pieszo kierując się czarnym szlakiem. Schronisko leży na polance wśród lasu. Restrykcje związane z pandemią niestety nie pozwoliły nawet zajrzeć do środka, przez małe okienko kupiliśmy coś do jedzenia i przycupnęliśmy w drewnianej wiacie, gdzie były jedyne ławki nieprzysypane śniegiem. 

Biała zima pięknie nas przywitała, z pochmurnego nieba zaczęło wychodzić słońce, rozświetlając zmrożony śnieg. To była dobra zapowiedź jesienno-zimowego weekendu, podczas którego w 3 dni odwiedziliśmy trzy różne pasma górskie, ale o tym już innym razem.

27 grudnia 2020

DESZCZOWE SĄDECKIE LATO

Końcówka roku, za oknem niebieskie bezchmurne niebo i oślepiające słońce. Wiosennie. W górach spadł śnieg, jest biało i pięknie. Ci szczęśliwcy, będący dzisiaj na południu Polski mogą korzystać na całego. Białe płatki przyprószyły ziemię, wyszło słońce i zmieniło szary świat w bajkową krainę. W Beskidzie Sądeckim też podobno ładnie. Być może piękniej niż latem, deszczowym latem kiedy spędzaliśmy na Sądecczyźnie urlop. 

O niezbyt udanych wrażeniach z tego wyjazdu już pisałam: DZIWNY URLOP W BESKIDZIE SĄDECKIM

ale dzisiaj, siedząc w szarej Warszawie, tak myślę, że damy sobie jeszcze szansę. Nie przekreślam Beskidu Sądeckiego i jeszcze tam wrócę. Teraz już nie latem, jesienią, a może zimą. Inna pora roku pomoże mi odczarować te miejsca. Miejsca, które dzisiaj z perspektywy czasu - mogą się podobać, bo prawdziwe są słowa, że o podróżach znacznie łatwiej się opowiada niż je przeżywa. 

Ostatnia seria zdjęć z letniego Beskidu Sądeckiego, następne będą za kilka lat, może za kilka miesięcy - z kolorowej jesieni malującej świat na złoto.

 


Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.