11 sierpnia 2016

JEDEN DZIEŃ W MEDIOLANIE

Pierwszy dzień z czerwcowego wyjazdu do Włoch spędziliśmy w Mediolanie. Kiedy rano wysiedliśmy na dworcu zmęczeni porannym lotem, kiedy o 10 przed południem termometry wskazywały 35 st. - już wtedy wiedzieliśmy, że będzie to ciężki dzień. 


Na początek pomaszerowaliśmy do hotelu zostawić walizki, później w planach był cały dzień spacerowania po mieście. Ale wczesna pobudka, poranny lot i niemiłosierny upał nas pokonały. Łącznie tego dnia wydeptaliśmy 30 km (robiąc w międzyczasie przerwę na krótką sjestę i regenerację sił w hotelu). 





Chodziliśmy wszędzie pieszo, a raczej uciekaliśmy przed tłumami i upałem. I uparcie szukałam czegoś ładnego w tym mieście. Do końca pobytu niestety nie znalazłam. Mediolan to dla mnie po prostu brzydkie miasto, z którego mieliśmy ochotę jak najszybciej wyjechać.
Ale nawet to okazało się trudniejsze niż myśleliśmy. Drugiego dnia rano planowaliśmy ruszyć w kierunku Jeziora Garda, ale to tylko plany... Rzeczywistość je skutecznie skorygowała. To był piątek, początek włoskich wakacji. Na dworcu w Mediolanie tłumy, a pociągi zamiast odjeżdżać - strajkowały. Wszystkie połączenia regionalne zostały odwołane. Udało nam się kupić bilet dopiero na 13:00. Na dworcu oprócz nas czekały tłumy zniecierpliwionych pasażerów i gdzieniegdzie było tylko słychać komentarze, że na wakacje we Włoszech zaplanowane koleją trzeba zabrać ze sobą saco di pazienza (worek cierpliwości). I wszystko by się zgadzało. Koniec końców udało nam się wyjechać z Mediolanu - popołudniu dotarliśmy nad Jezioro Garda, gdzie wszystko było już zupełnie inne....






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.