12 września 2016

GRUZJA: OD TBILISI PO KAUKAZ, CZYLI GRUZIŃSKA DROGA WOJENNA

Pierwszy dzień w Gruzji spędziliśmy w Tbilisi, ale stolicę zostawmy na później. Zacznijmy od drugiego dnia, kiedy to ruszyliśmy na północ w stronę Wielkiego Kaukazu, pojechaliśmy jedną z najpiękniejszych dróg, Gruzińską Drogą Wojenną. 


Tuż po śniadaniu i odebraniu samochodu ruszyliśmy z Tbilisi na północ. Zapowiadał się kolejny upalny dzień. Naszym pierwszym przystankiem była dawna stolica Gruzji Mccheta, gdzie znajduje się wpisana na listę UNESCO potężna katedra Sweti Cchoweli. Upał był tak okropny, że nie zostaliśmy tam zbył długo. Ruszyliśmy w dalszą drogę na północ. 







Gruzińską Drogą Wojenną nie można tak po prostu przejechać. Po drodze jest tyle rzeczy do zobaczenia. Zatrzymywaliśmy się wiele razy: w punkcie widokowym nad sztucznym jeziorem Żinwali, przy fortecy Ananuri, na pikniku wśród zielonych łąk Kaukazu, czy po prostu na ulicy aby przepuścić maszerujące stada krów, koni czy osłów (które spotykaliśmy już na każdej gruzińskiej drodze).









 

Kiedy dzień chylił się ku końcowi i zrobiło się przeraźliwie zimno (byliśmy w końcu na wysokości 2 379 m.n.p.m) dotarliśmy do Przełęczy Krzyżowej, czyli najwyżej położonego miejsca na Gruzińskiej Drodze Wojennej, będącego jednocześnie najpiękniejszym miejscem na tej trasie. 



Była już prawie ósma wieczorem, białe chmury i gęste mgły zasłaniały wszystko. Znad gór wiatr nawiewał ich coraz więcej. Ale wystarczyło trochę poczekać i pogoda się zmieniła. Chmury gdzieś się rozeszły i naszym oczom ukazały się cudne widoki. Z platform widokowych podziwialiśmy góry i doliny i białe mgły chodzące dookoła. 









Było już późno i trzeba było ruszać dalej, przed nami jeszcze długa droga do Stepancmindy, gdzie mieliśmy nocleg u Pani Mai w znanym wśród Polaków Guest House "Polish House". Dojechaliśmy późno w nocy i nie mogliśmy znaleźć tego miejsca, a jak już tam dotarliśmy, nie bardzo wierzyliśmy, że to tu.

Ale wszystko się zgadzało. I choć nie było prądu, polskie towarzystwo i suto zastawione stoły wynagrodziły całodzienną jazdę. A pobyt u Pani Mai przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.