9 grudnia 2016

TO BYŁ PAŹDZIERNIK I LISTOPAD

Tyle się działo. Od deszczowej jesieni przez upalne, azjatyckie lato po mroźny początek polskiej zimy:

P A Ź D Z I E R N I K    I    L I S T O P A D


Październik minął bardzo szybko, głównie na przygotowywaniu się do wyjazdu, załatwianiu ostatnich spraw i zbieraniu ekwipunku. Ledwie się człowiek obejrzał i już był 22 października i wylot. Wcześniej jeszcze szukałam jesieni, złotej polskiej jesieni, która jakoś opornie przychodziła w tym roku.  

Rzeka Świder w okolicach Otwocka


Świder




Później trzy tygodnie spędzone w Azji, które czasami dłużyły się bardzo. Kilka dni w Bangkoku i Wietnam, przejechany z południa na północ. Przez ten czas tyle się działo, tyle nowych rzeczy widziałam, poznałam, spróbowałam, że ciężko jednoznacznie powiedzieć jak było. Było kolorowo i różnorodnie. Było egzotycznie. Było bardzo upalnie, ale i chłodno (szczególnie jak dopada cię grypa). Było bardzo tłoczno, głośno i brudno. Było inaczej niż tutaj. Całkowicie inaczej niż w książkach, opowiadaniach i wyobrażeniach. I choć było ciekawie i cieszę, że tam byłam, to nie było "wow", a ja raczej nie będę wielką fanką Azji Południowo-Wschodniej.

Hoi An o poranku, kiedy na ulicach więcej tubylców niż turystów

Najlepsze sajgonki jakie jadłam. W Polsce nigdy mi nie spakowały, w Wietnamie wszystkie były dobre. Te kupione były w Mui Ne u Pani stojącej pod bramą szkoły

W Wietnamie tak odbiera się dzieci ze szkoły

Środkowy Wietnam, gdzieś w drodze z Mui Ne do Hoi An

Na targu w Hoi An

Hoi An, jedno z piękniejszych miejsc w Wietnamie

"Wietnamski nieład artystyczny" gdzieś w zaułkach wioski rybackiej Mui Ne

Hanoi - Bun Cha (wieprzowina, makaron ryżowy, zioła) regionalne danie w północnym Wietnamie. A do tego sok z trzciny cukrowej, którego stałam się fanką.

Pola ryżowe w okolicach Ninh Binh w północnym Wietnamie

Handel na ulicach w Hanoi

Bangkok - w tajskiej świątyni

Poranek na plaży w Mui Ne

O wschodzie słońca w Hanoi (tradycyjny kapelusz - nón lá i "piżama", w których chodzi większość kobiet)

Łodzie na Mekongu

Halong Bay - jeden z cudów świata, który wcale mnie nie zachwycił

Na targu - kolorowe owoce i warzywa

Komu kwiaty, a komu drabinę? Czyli handel w Hanoi

Ayutthaya - dawna stolica Tajlandii pełna świątyń

Ale sajgon - czyli wieczorem na ulicach Sajgonu

Plaża w Miu Ne

Ulice Bangkoku, żałoba po śmierci króla

Kanały Mekongu i rejs małą łódką (jedno z większych rozczarowań całego wyjazdu)

Kto szybciej? Kto głośniej? Kto więcej osób/rzeczy zapakuje na skuter? Czyli zwykły ruch uliczny w Sajgonie

Wietnamska kuchnia, czyli małe "restauracje" pod chmurką, z krzesełkami dla dzieci i zupa Pho, którą je się na śniadanie, obiad i kolację

Ulice Bangkoku - różowe taksówki i tuk tuki
W połowie listopada powrót i pierwsze spotkanie z zimą w Kijowie, gdzie przez śnieżyce zamknęli lotnisko. Choć z 5 godzinnym opóźnieniem to, na szczęście, udało się wrócić do Warszawy jeszcze tego samego dnia. A potem polska, listopadowa jesień albo przedzimie (jak kto woli), ale po 3 tyg. w temperaturach ponad 30 st. listopadowe zimno nie przeszkadzało mi wcale. 

W listopadzie udało się też na chwilę wyskoczyć na Lubelszczyznę, gdzie pogoda zafundowała nam bardzo ciepły i słoneczny dzień. 




A potem przyszedł grudzień i zaraz będą święta.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.