20 stycznia 2019

KANCHANABURI CZYLI JEDZIEMY NA WSCHÓD TAJLANDII

Kanchanaburi to miejsce w którym (zaraz po Koh Jum) spędziliśmy najprzyjemniejszy czas podczas całego wyjazdu. Klimatyczne, spokojne miasteczko, wycieczka do Parku Narodowego Erawan i spacer między wodospadami, szalona rowerowa wyprawa w poszukiwaniu drzewa, rzeka Kwai ze znanym mostem i Night Market z pysznym jedzeniem, na którym bywaliśmy każdego wieczoru. 





Kanchanaburi jest średniej wielkości miastem położonym na wschodzie Tajlandii (około 2 godziny drogi z Bangkoku), słynie głownie z Mostu na rzece Kwai, który został zbudowany w 1942 roku przez amerykańskich i brytyjskich jeńców wojennych w japońskiej niewoli. Ale samo miasteczko i okolice mają również wiele innych ciekawych miejsc. My w Kanchanaburi spędziliśmy 3 dni, a gdybyśmy zostali dłużej na pewno nie narzekalibyśmy na nudę.

W Kanchanaburi pojawiliśmy się wczesnym popołudniem, ciepłe słońce na złoto pomalowało całe miasto. Po zakwaterowaniu w hotelu  ruszyliśmy na spacer w poszukiwaniu jedzenia. Ruszyliśmy nad rzekę Kwai, gdzie znajduje się wiele hoteli i restauracji z tarasami na wodzie. W ten sposób trafiliśmy do najbardziej eleganckiej restauracji w czasie całego pobytu w Tajlandii. Z obrusami i zastawą na stole. Był to najdroższy i jednocześnie najgorszy obiad jaki zjedliśmy w czasie tego wyjazdu. Ale przynajmniej widok był ładny :)











Na drugi dzień w Kachanaburi mieliśmy zaplanowaną wycieczkę do Parku Narodowego Erawan. Przed 8 rano zjawiliśmy się na dworcu, aby zdążyć na pierwszy autobus do parku i uniknąć tłumów. Choć było wcześnie rano autobus był szczelnie zapakowany. Po około 2 godzinach dotarliśmy do Erawan, skąd zaczęliśmy całodzienną wędrówkę pomiędzy wodospadami. W parku jest 7 wodospadów wodospady, każdy inny. Jedne bardziej spektakularne, inne mniej. W wodospadach można się kąpać, co też większość turystów czyni, szczególnie na najniższych poziomach. 






Spacery pomiędzy wodospadami skończyliśmy przed 16:00, bowiem o 16:00 odjeżdżał ostatni powrotny autobus do Kanchanaburi. Wizyta w Parku Narodowym Erawan to dobry pomysł aby na chwilę odpocząć od miasta i od upału (w lesie przez który wędrujemy jest przyjemnie chłodno i możemy skorzystać z kąpieli). Czy wodospady zachwycają? Czytałam dużo o tym, że są to najpiękniejsze wodospady Tajlandii. I faktycznie są ładne, jest to dobra opcja na spędzenie przyjemnego dnia, ale nie ujęły mnie aż tak jak sugerowałyby opinie w Internecie. 





 





 
Po powrocie do Kachanaburi skierowaliśmy swoje kroki do Night Marketu, gdzie stragany kusiły tajskimi pysznościami. Kolejnego dnia czekała nas wycieczka, znowu pełna wrażeń (nawet jeszcze większych). 
 





W hotelu wypożyczyliśmy rowery i ruszyliśmy w kierunku potężnego drzewa: Monkey Pod Tree, które według mapy znajdowało się na obrzeżach Kachanaburi. W rezultacie droga do drzewa zajęła nam grubo ponad dwie godziny: minęliśmy miasto, przekroczyliśmy rzekę, długo jechaliśmy drogą wyjącą się między górami mijając kolejne wioski. Minęliśmy jednostkę wojskową i zobaczyliśmy pierwsze znaki w kierunku drzewa, jednak dojazd do niego zajął jeszcze sporo czasu. To był chyba najbardziej upalny dzień w czasie tej podróży, a my jako jedyni jechaliśmy rowerami, wzbudzając zaciekawienie tubylców. Wszyscy nam machali i uśmiechali się szeroko, myśląc sobie pewnie w duchu, że musimy być szaleni decydując się na rowery w taką pogodę. 

 








Kiedy w końcu dotarliśmy do celu zobaczyliśmy je: wielkie drzewo, którego korona wyglądała jak cały park. Giand Monkey Pod Tree to stuletnie drzewo o wysokości 20 metrów. Obwód pnia ma 15 metrów, a zachwycająca korona jest szeroka na 51 metrów. Drzewo to jest dumą okolicy, objęte jest opieką Departamentu Weterynarii i Rolnictwa. Obecnie jest atrakcją turystyczną, dookoła drzewa został zbudowany podest tak aby licznie przybywający turyści nie niszczyli korzeni.

Dla kogoś, kto lubi drzewa i może godzinami spacerować po arboretach, ogrodach botanicznych i lasach będzie to wielka atrakcja. My nie mogliśmy się napatrzeć na tego olbrzyma. 








Do Kanchanaburi wróciliśmy późnym popołudniem, doga powrotna minęła już znacznie szybciej. Po powrocie, szybki obiad i jeszcze jedno miejsce tego dnia. Miejsce w sumie najważniejsze w Kanchanaburi, dla którego specjalnie przyjeżdża tutaj cała rzesza turystów. Most na rzece Kwai. 



„Most na rzece Kwai” to jeden z najbardziej znanych wojennych filmów, który opowiada właśnie o tym miejscu. O historii Drugiej Wojny Światowej i walkach jakie się tutaj toczyły. W 1942 roku Kanchanaburi i okolice znalazły się po kontrolą Japończyków, którzy aby „bronić” Birmę przed naporem Aliantów potrzebowali trasy, którą mogliby dostarczać zapasy aby utrzymać swoje wojska w Birmie. W tym samym roku rozpoczęła się budowa kolei, nazwanej dzisiaj Koleją Śmierci. Budowa, do której zostało wykorzystanych około 180 tys. robotników azjatyckich oraz 60 tys. brytyjskich i amerykańskich jeńców miała się zakończyć w ciągu 12 miesięcy. Nie bez powodu dzisiaj nazywamy trasę Koleją Śmierci. Budowa pochłonęła ponad 100 tys. osób. Upał, tempo pracy (po 18 godzin dziennie), głód, tropikalne choroby i nieludzkie traktowanie potęgowały ilość zgonów.

Sam most znajduje się na trasie tej kolei. Nie jest on jednak autentyczny. Ten, który możemy oglądać dzisiaj został odbudowany przez Japończyków w ramach reparacji wojennych. 









Most znajduje się około 3 km od centrum miasteczka, dotarliśmy tam na rowerach. Chwilę po tym jak pojawiliśmy się na miejscu zrobiło się wielkie poruszenie na moście i w okolicy. Najeżdżał pociąg! Zjawili się wojskowi, którzy „uporządkowali tłum” (bowiem po moście można swobodnie spacerować) tak aby pociąg mógł przejechać. Dzisiaj już nie wiózł zapasów na front, a tłumy uśmiechniętych turystów, machających do tych na dole…


 






Przy moście zastał nas zmrok, odnaleźliśmy rowery i ruszyliśmy jak co dzień na kolację na Night Market i to był masz ostatni dzień w Kanchanaburi. Rano czekał nas już tylko autobus powrotny do Bangkoku. Choć w okolicy jest tyle atrakcji, że zostając dłużej wcale byśmy się tutaj nie nudzili. 






INFORMACJE PRAKTYCZNE (aktualne w listopadzie 2018):

TRANSPORT: Dojazd do Kanchanaburi
Do Kanchanaburi jechaliśmy z Bangkoku, gdzie przylecieliśmy Krabi. Skierowaliśmy się do Victory Monument, ponieważ stamtąd maiły odjeżdżać autobusy do Kanchanaburi, ale okazało się, że już nie jeżdżą. Tubylcy pokierowali nas dokładnie, Pani w autobusie powiedziała gdzie wysiąść i tak znaleźliśmy się na Southern Bus Terminal, skąd odjeżdżał autobus do Kanchanaburi. 
  • trasa z Victory Monument na Southern Bus Terminal, autobus 515 (cena biletu za dwie osoby 17 THB) 
  • autobus z  Southern Bus Terminal do Kanchanaburi, cena biletu 50 THB/osoba. Czas przejazdu 2,5 godziny. 
Powrót do Bangkoku, podobnie autobus z Kanchanaburi zawozi nas do Southern Bus Terminal skad mozemy złapać ten sam autobus co poprzednio (czyli 515), który dowiezie nas do Victory Monument, a potem już dokąd mamy ochotę. 

HOTEL:
W czasie pobytu w Kanchanaburi nocowaliśmy w skromnym, ale bardzo klimatycznym hotelu Cannan Guesthouse, znajdującym się tuż obok dworca autobusowego (ale w cichym, spokojnym miejscu). 

RESTAURACJE:
W ciągu trzech dni w Kanchanaburi jedliśmy w różnych miejscach. I prawie wszędzie było pysznie. Prawie, ponieważ źle trafiliśmy pierwszego dnia szukając restauracji nad rzeką. Niestety źle trafiliśmy, zarówno pod kątem smaku, cen jak i obsługi. Nawet nie pamiętam nazwy tego miejsca. Byliśmy też w restauracji bez nazwy gdzieś na obrzeżach miasta, ale tam było pysznie. Najczęściej stołowaliśmy się na Night Markecie, który wieczorami wyrastał przy dworcu autobusowym. Tam było i pysznie i tanio i różnorodnie.


WODOSPADY ERAWAN:
Park Narodowy Erawan w którym znajdują się słynne wodospady znajduje się około 2,5 godziny drogi od Kanchanaburi. Aby się tam dostać trzeba złapać autobus z dworca autobusowego, pierwszy odjeżdża o 8 rano, kolejne co około 50 min. Koszt biletu to 50 THB/os. 
Do wodospadów jedzie się około 2-2,5 godziny. Bilet wstępu do parku kosztuje 300 THB/os. (dość dużo jak na tajskie warunki cenowe). W parku można przebywać ile ma się ochotę, trzeba jednak pamiętać, że ostatni autobus do Kanchanaburi odjeżdża z Erawan o 16:00.

WYPOŻYCZENIE ROWERU:
Rower wypożyczyliśmy w naszym hotelu. Koszt roweru na cały dzień to 50 THB

GIANT MONKEY POD TREE:
100 letnie drzewo deszczowe stanowi dużą atrakcję turystyczną. Znajduj się około 12 km. od centrum Kanchanaburi. My dojechaliśmy tam rowerem, ale z uwagi na przeogromny upał, nie była to łatwa wycieczka :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.