24 lutego 2019

KARKONOSZE (CZ II): ZIMOWE ODRODZENIE

Nudna jak flaki z olejem droga ciągnęła się w nieskończoność. Stawiane raz za razem kroki nie przybliżały do celu. Ale maszerowaliśmy... ciągle do góry, najpierw w deszczu, potem w śniegu aby na końcu drogi walczyć z wiatrem (chyba najsilniejszym jakiego kiedykolwiek doświadczyliśmy). Dużo czasu upłynęło zanim dotarliśmy do celu, ale wędrówka się opłacała. Na górze czekała na nas prawdziwa zima, przytulne schronisko i ciepły obiad. 







Zima w Karkonoszach w czasie naszego wyjazdu nie była piękną, prawdziwą zimą. Ostatniego dnia w Karpaczu była już bardziej wiosna. Ale my po zimę przyjechaliśmy więc znowu ruszyliśmy w trasę aby jej szukać.


Na ostatni dzień zaplanowaliśmy szlak do Schroniska Odrodzenie. Pogoda nie zapowiadała się dobrze, kiedy parkowaliśmy samochód zaczął padać deszcz. Po godzinie marszu zmienił się w drobny grad, a potem śnieg. Droga przez las dłużyła się w nieskończoność. Ciężki, mokry śnieg lepił się do butów. Na szlaku mało ludzi. Pomimo padającego deszczu/śniegu ciepło, aż za bardzo ciepło!








Ale im bliżej do Przełęczy Karkonoskiej, znajdującej się około 300 metrów poniżej Schroniska Odrodzenie, tym wiatr zbierał na sile. Wiało okrutnie, silne podmuchy niosły zmarznięty śnieg i ciskały nim w twarz. Choć wydawało się, że już blisko, a schronisko było widać w oddali, droga nie miała końca. Szliśmy pod wiatr, raz tyłem, raz bokiem, czasami stojąc w miejscu aby nie dać się zdmuchnąć.  Ostatni odcinek przed Przełęczą był najgorszy, wiatr wiejący z południa dmuchał prosto w twarz. Kiedy w końcu dotarliśmy do Schroniska wiedzieliśmy, że zostaniemy tutaj dłużej. Było cicho, ciepło i przytulnie. Za oknem huczał wiatr, a my z pysznym obiadem na stole siedzieliśmy grzejąc się przy gorących kaloryferach. 





 




Nie chciało się wracać. Nie chciało się wychodzić na tę wichurę. Wiatr nie ustawał. Ale trzeba było się zbierać. Pocieszeniem było tylko to, że teraz będzie wiało w plecy, nie w oczy.

Po południu chmury trochę się rozeszły, pokazały się szczyty, których wcześniej nie było widać. Za chmurami nieśmiało zachodziło słońce. Niebo się rozpogodziło, ale wiatr nie dawał za wygraną. I choć wędrówka z wiatrem była znacznie szybsza, to i tak dotarliśmy na parking już o zmierzchu.

INFORMACJE PRAKTYCZNE:

Nasza trasa: niebieski szlak z Przesieki przez Przełęcz Karkonoską do Schroniska Odrodzenie.  












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.