W Paryżu spędziliśmy 8 dni, to dużo jak na jedno miasto, a jednocześnie za mało aby poznać Paryż, aby chociaż zobaczyć wszystkie punkty z listy. Początek października to chyba najlepszy czas jaki mogliśmy wybrać, bo Paryż pokazał się z rożnych stron. Były gorące dni (ciepło jak latem) wtedy w ostrym słońcu miasto było kolorowe i gwarne. Był deszcz, ulewa i niebo zasnute szarymi chmurami a miasto choć nadal pełne ludzi było już spokojniejsze i bardziej zadumane. Rankiem ulice były puste, nocą zaś gwar rozmów długo unosił się nad miastem. A co najciekawsze, przy każdej pogodzie i każdej porze dnia czy nocy - Paryż był (jest) równie piękny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Dla tych gargulców warto się wdrapywać na Notre Dame.
OdpowiedzUsuńTeraz śmiało mogę powiedzieć, że warto - ale jak jestem na górze (i to nie tylko na Notre Dame, ale na wszystkich wieżach i kopułach itp - to się zastanawiam po co ja tu wchodzę, w dodatku za pieniądze...
OdpowiedzUsuń...ale jakoś walczę z tym moim strachem... :)
A na wieżę na szczycie Czantorii nie chciałaś się wdrapać ;)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, wtedy on (czytaj: strach) wygrał ze mną, podobnie było na wieży na Baraniej Górze, pamiętasz? Tam tez niestety nie weszłam - no cóż może innym razem.
OdpowiedzUsuń