Pierwszy październikowy poranek, drugi dzień w nowym, własnym domku - przywitał nas takim oto wschodem słońca. Szósta rano i cały pokój zrobił się pomarańczowo-różowy.
Niby środek Warszawy, a za oknem nadwiślańskie mgły i różowe niebo.
Cisza, spokój i odgłosy szczekających psów w okolicy... aż chciało się wstawać do pracy.
Niby środek Warszawy, a za oknem nadwiślańskie mgły i różowe niebo.
Cisza, spokój i odgłosy szczekających psów w okolicy... aż chciało się wstawać do pracy.
Kolejne wschody słońca w tym tygodniu nie były już tak kolorowe i cieszące oko. Padało, było szaro i pochmurnie - ale wygospodarowałam jedno popołudnie i na godzinkę udaliśmy się na rozeznanie okolicy tzn. najbliższych krzaków i pól :)
To moje miejsce na najbliższy czas.... i jak na chwilę obecną bardzo mi się tutaj podoba!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz