ISLANDIA: PÓŁNOC WYSPY

Po długim czasie nieobecności wracam z kolejną porcją islandzkich widoków. To już ostatnia planowana część wpisów i zdjęć z pobytu na wyspie (choć nie obiecuję, że nie będzie jeszcze czegoś nieplanowanego - sami wiecie jak mnie zachwycił ten zakątek świata). Dzisiaj będzie o krajobrazach Islandii północnej, gdzie spędziliśmy 2 dni. Ostatnio wspomniałam o miejscu w którym przywitały nas czerwone światła w kształcie serduszek. Było to w Akureyri - drugim co do wielkości mieście wyspy i stolicy północnej części kraju. 

 Stolicę północnej Islandii wybraliśmy jako bazę naszego pobytu na północy wyspy. 

W czasie dwóch dni zobaczyliśmy wiele różnorodnych krajobrazów. Zaczęliśmy od fiordów, nad którymi położone jest Akureyri, przejeżdżając przez góry dotarliśmy do jeziora Myvatn (tzw. Jeziora Komarów). Jadąc przez pola zastygłej lawy zaglądaliśmy w wielkie wulkaniczne rozpadliny. Spacerowaliśmy w strugach wody nad dwoma wodospadami – Dettifos i Selfoss, będącymi jednymi z najpotężniejszych w Europie. Na koniec spędziliśmy sporo czasu w Hverir - na przeraźliwe śmierdzącym polu geotermalnym, pełnym gorących źródeł. Hverir to zmieniające się z każdym krokiem kolory podłoża, gotujące się błotka, para wydobywająca się z fumaroli i zapach (a raczej smród) dwutlenku siarki (tzw. zgniłych jaj), który w końcu zmusił nas do powrotu.

Wiele razy już pisałam swoje "ochy i achy" nad Islandią. Nie będę się powtarzać. Na podsumowanie dodam tylko, że jeśli trafi Wam się okazja aby pojechać na wyspę, nie wahajcie się ani chwili. Na pewno nie pożałujecie.