To były ostatnie dni czerwca. W Bergamo lato już w pełni. Po dniu spędzonym nad włoskimi jeziorami i dwóch dniach w Alpach w końcu przyszedł czas na samo Bergamo. Do miasta dotarliśmy w niedzielny, upalny poranek. Całe miasto pachniało kwiatem pomarańczy. Zapach ten
towarzyszył nam już do końca pobytu we Włoszech.
Zostawiliśmy bagaże w hotelu i pomimo nieznośnego upału ruszyliśmy
w miasto. Kolejką Funicolare pojechaliśmy do zabytkowej części Citta Alta. Na
Placu Duomo trafiliśmy na koncert muzyki klasycznej. Całe przedpołudnie spacerowaliśmy
po starówce i staraliśmy się przeżyć upał.
O 14:00, kiedy skończyły nam się siły, zrozumieliśmy po co Włochom sjesta. Tak jak większość ludzi na czas największego upału „zabunkrowaliśmy” się w hotelu. Popołudniu kiedy dało się już normalnie oddychać wyszliśmy znowu na miasto.
O 14:00, kiedy skończyły nam się siły, zrozumieliśmy po co Włochom sjesta. Tak jak większość ludzi na czas największego upału „zabunkrowaliśmy” się w hotelu. Popołudniu kiedy dało się już normalnie oddychać wyszliśmy znowu na miasto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz