7 marca 2018

GRUZJA: BEZCENNE WIDOKI NA KAZBEK

Stepancminda, to zaraz za Mestią mój ulubiony rejon Gruzji. W 2017 roku pojechaliśmy tam po raz drugi. I było zupełnie inaczej niż rok wcześniej, pod wieloma względami.
Po pierwsze miejsce, które wybraliśmy na nocleg z widokiem za milion dolarów. Po drugie Kazbek, który przez 2,5 dnia był doskonale widoczny, a chmury jeśli przyszły to tylko na chwilę.


Do Stepancmindy dojechaliśmy późnym wieczorem, spacer po miasteczku, kolacja i do łózek. Następnego dnia jechaliśmy do Cmindy Sameby (w planach było piesze wejście pod cerkiew, aby znowu nie ryzykować jazdy po stromej drodze, ale mały, poranny wypadek jednej z osób spowodował, że jednak pojechaliśmy autem na samą górę).
Dzień zaczął się dosyć wcześnie, przynajmniej dla naszej dwójki. Od 6 rano, owinięci w kołdry siedzieliśmy w oknie. Wschód słońca nad Kazbekiem, to właśnie chcieliśmy zobaczyć. Widok był tak cudny, że pomimo przenikliwego zimna na zewnątrz nie mogliśmy się oderwać od okna.



Wschodzące słońce i wędrujące sporadycznie małe, białe obłoki z minuty na minutę zmieniały widok. Zmieniały się kolory, świt ustępował miejsca porankowi. To był jeden z piękniejszych widoków w moim życiu.




A potem nastał poranek, cała ekipa wstała. Słońce oświetlało już wszystko dookoła, a my zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy w górę. Cminda Sameba była taka jak przed rokiem. Samotny klasztor wysoko wśród szczytów Kaukazu, do którego ciągną wierni i turyści. Wzgórze może być celem samym w sobie (jak w naszym przypadku), lub przystankiem w drodze na Kazbek. Pogoda była piękna, chyba aż za piękna. Na niebie ani jednej chmurki. Kazbek prezentował się w całej okazałości. Zupełnie inaczej niż rok temu, kiedy przysłaniały go gęste chmury.












Wycieczka zajęła nam połowę dnia. Później przyszedł czas na obiad i ruszaliśmy dalej. Chcieliśmy dotrzeć Wąwozem Darialskim do granicy z Rosją (o tej wycieczce pisałam TUTAJ: GRUZJA: WĄWÓZ DARIALSKI) 






Kolejnego dnia rano znowu zaplanowaliśmy wczesną pobudkę, tym razem chcieliśmy zobaczyć Kazbek z punktu widokowego przy Kościele Świętego Eliasza, który znajduje się na wzgórzu na obrzeżach Stepancmindy. 

O szóstej rano w tak wysokich górach było przeraźliwie zimno. Przy kościele my i jeden samotny turysta (jak się okazało też Polak) i cisza. Cisza i widok, na który można patrzeć bez końca. Majestatyczny Kazbek górujący nad okolicą. Śpiący wulkan, który dumnie patrzy dookoła. Od tego widoku zdecydowanie można się uzależnić….








Informacje praktyczne:

Nocleg: mieszkaliśmy w Qetino Marsagishvlili Guest House. Nocleg jest możliwy w starym i nowym domu. My spaliśmy w nowym domu i dostaliśmy pokoje z niezapomnianym widokiem na Kazbek. Zdecydowanie polecam to miejsce. 

Resturacje: podczas pobytu w Stepansmindzie byliśmy w Stepancminda Restaurant (tuż przy głównej ulicy w centrum – ale to miejsce nie zrobiło na mnie wrażenia) oraz w Corner Restaurant, położonej przy drodze wyjazdowej z miasta na północ. Klimatyczne miejsce z ogródkiem i dobrym jedzeniem. 

Cminda Sameba: w tym roku planowaliśmy iść na wzgórze pieszo, ale mała kontuzja jednej z osób, spowodowała zmianę planów. Na górę postanowiliśmy wjechać (jak rok temu) autem. Jedzie się przez leżącą na wzgórzu wioskę Gergeti, ale w sierpniu 2017 roku droga ta była zamknięta ze względu na remont. W celu dostania się na wzgórze została wytyczona nowa droga (zaczyna się kilka kilometrów dalej - na północ).  

Punkt widokowy przy kościele św. Eliasza: jest położony wysoko, we wschodniej części miasta. Zdecydowanie warto tam dotrzeć, aby zobaczyć Kazbek z zupełnie innej perspektywy. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.