24 kwietnia 2020

REZERWAT PRZYRODY MORYSIN

Tuż nad Jeziorem Wilanowskim, w cieniu Pałacu i Parku w Wilanowie leży mało znany rezerwat. Położony rzut beretem od centrum Warszawy dziki las przenosi nas w inną rzeczywistość. Idziemy piaszczystą drogą wśród zielono-żółtych pól, dookoła tylko przyroda. Już tutaj słychać ptasie trele. Za chwilę zbliżamy się do rezerwatu przekraczając mostek na Kanale Sobieskiego, a tam już inny świat. Nie ma miasta, hałasu ulicy, słychać tylko las, śpiewające ptaki, dzięcioły walące uparcie w pnie drzew i szelest suchych liści pod nogami. Wiosna w pełnej krasie. Aż trudno uwierzyć, że jesteśmy w środku miasta. 




Rezerwat Morysin należy do kompleksu pałacowego w Wilanowie. Zagajnik otoczony z trzech stron wodą pełnił kiedyś rolę zwierzyńca. W XIX wieku Potoccy przekształcili zwierzyniec na modny wówczas park romantyczny. Został on nazwany Morysinem, na cześć wnuka Stanisława Kostki - Maurycego nazywanego zdrobniale Morysiem. W Parku zbudowano pałacyk z rotundą do którego swojego czasu można było dopłynąć kanałem prosto z pałacu. Dzisiaj po pałacyku została tylko ukryta w krzakach ruina. Wędrując po morysińskich ścieżkach znajdziemy też Neogotycką Bramę, Domek Stróża czy Gajówkę. Ukryte wśród lasu, któremu nikt nie przeszkadza, zdają się być wyrwane z innego świata. Szczególnie Gajówka, wyglądająca jak małe schronisko górskie, do której prowadzi szeroka droga otoczona drzewami owocowymi. Można być w szoku, że to jest Warszawa. 









Dawny romantyczny park Potockich przestał już istnieć, natura radzi sobie sama. Wysokie tobole strzelają w górę ponad młodnikiem, stare drzewa leżą tam gdzie upadły, tworząc czasami tor przeszkód dla spacerowiczów. Niektóry mówią, że Morysin jest zaniedbany, że park powinien być odnowiony, ale dla mnie taki "naturalny" wygląd jest zaletą. Nie czuć ingerencji człowieka, rośliny rosną jak mają ochotę, jest tak prawdziwie. Nie zauważyłam też śmieci o których czytałam (może zostały już zebrane)?
Przystrzyżone żywopłoty i kolorowe kwiaty w rabatach znajdziemy po drugiej stronie jeziora w ogrodach pałacowych, a w Morysinie może być naturalnie.  Na regularnie zalewanych obszarach powstały cenne przyrodniczo lasy łęgowe, które już nie tak łatwo znaleźć nad Wisłą. W powalonych drzewach w różnych stopniach rozkładu żyje podobno mnóstwo grzybów i owadów, nie wspominając już ptakach, które znajdują tutaj ostoję.
Przyrodniczo jest to bardzo cenne miejsce na mapie stolicy. I niech tak zostanie.  








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.