21 lutego 2021

DOLINA KOŚCIELISKA - W KRAINIE KRÓLOWEJ ŚNIEGU

Kiedy wstaliśmy rano za oknem padał śnieg. Z nieba leciały duże i ciężkie płatki, które od razu zasypywały wszelkie ślady. Cały świat był biały, biel śniegu zlewała się z bielą nieba. Gałęzie świerku rosnącego tuż przy oknie uginały się od ciężaru białego puchu. Po śniadaniu ruszyliśmy w drogę, brodząc w świeżym puchu, dodatkowo zasypywani przez ten padający z góry próbowaliśmy dotrzeć do Ścieżki pod Reglami, a później prosto do Doliny Kościeliskiej. to był nasz cel na spokojny spacer pierwszego dnia w górach. 



 

Kiedy wchodziliśmy do doliny zaczęło wychodzić słońce, przeciskało się przez śnieżne chmury rzucając wesołe promienie na biały świat. Droga była spokojna, prosta i pusta. Oprócz nas tylko kilka sporadycznie mijanych osób, idealne warunki na wędrówkę. A zima? Wymarzona. Pięknie zasypana dolina, zasypane góry, ośnieżone wysokie drzewa. A do tego na zmianę słońce, niebieskie niebo i świeżo padający śnieg. Spokojnym krokiem dotarliśmy do schroniska na Hali Ornak, gdzie mino pandemicznych czasów można było spokojnie zjeść ciepłą zupę w środku. Garstka ludzi przysiadła na ławeczkach chroniąc się przed padającym śniegiem, inni posilali się ciepłą zupą i grillowanymi oscypkami. Schroniskowy klimat jest nie do podrobienia, wyjątkowy. Uwielbiam wszystkie schroniska i małe bacówki, drewniane domki schowane gdzieś w dolinach lub pod szczytami.  Bez wygód i luksusów, za to z ciepłą zupą po całym dniu drogi i atmosferą, która zaprasza by zostać na dłużej. 

Po dłuższej chwili spędzonej w schronisku ruszyliśmy jeszcze w stronę Smreczyńskiego Stawu. Teraz śnieżyca zaczęła się już na całego. Zniknęły już góry, które rysowały się nad lasem. Biała mgła i ostro sypiący śnieg zasłoniły świat. Podobnie jak o poranku biała tafla zasypanego jeziora zlewała się z białym niebem. Na szlaku byliśmy tylko my. W lesie słychać było jedynie ciszę, głośną ciszę przerywaną trzaskaniem śniegu pod nogami. Dawno nie byliśmy w tak białej, spokojnej krainie śniegu.

Śnieg sypał. Cisza dźwięczała w uszach. Otaczały nas wysokie białe drzewa, drogę wyznaczała wąska ścieżka wydeptana w głębokim śniegu. Nie chciało się wracać.

Kiedy maszerowaliśmy już w kierunku domu, świat pokrywała niebieska poświata nocy. Wieczór był jasny, a lśniący na mrozie śnieg wyglądał jakby ktoś obsypał ziemię milionem małych diamentów. Była idealna zima, taką jak pamiętamy z czasów dzieciństwa, kiedy biała mroźna zima była oczywistością.



























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.