Dzisiaj upał był niemiłosierny, a pogoda na najbliższe dni nie przedstawia się kolorowo. Zapowiadają upały do 32 st. C. A wiecie, że ja nie cierpię upałów. Dla ochłodzenia atmosfery przenosimy się na Islandię - nad małe jezioro położone na południu wyspy - Jezioro Jökulsárlón tzw. "lagunę lodowcową". Wszędzie piszą, że jest to jedno z najpiękniejszych miejsc na Islandii i nie mogę temu zaprzeczyć.
Jezioro powstaje z wody topniejącego lodowca Vatnajokull. Po powierzchni wody pływają ogromne bryły lodu. Można powiedzieć, że jezioro jest "sławne" - pojawiło się ono w kilku filmach Hollywood. Kręcono tam m.in. sceny z Bonda w filmie Die Another Day.
Kiedy my dojechaliśmy do jeziora było już późne popołudnie, niebo było całkowicie zachmurzone, na ułamki sekund słońce przeciskało się przez chmury, a potem zaczął padać mały, drobny ale bardzo uciążliwy deszcz.
Nad jeziorem i miejscem gdzie jezioro łączy się z oceanem była garstka ludzi i miliony mew, które darły się wniebogłosy.
Nad jeziorem i miejscem gdzie jezioro łączy się z oceanem była garstka ludzi i miliony mew, które darły się wniebogłosy.
Spędziliśmy trochę czasu nad jeziorem, a potem poszliśmy na plażę na oceanem po drugiej stronie drogi, gdzie wody z jeziora niosą lodowcowe kry prosto do Atlantyku.
Tam też zobaczyłam fokę, na chwilę wychylającą głowę z wody. Pojawiła się i zniknęła zbyt szybko, nawet nie zdążyłam podnieś aparatu. W okolicy jeziora zadomowiła się, bowiem focza rodzina. Podobno w słoneczne dni wylegują się one na krach lodu i można im się bliżej przyjrzeć.
Można powiedzieć, że pogoda nad Jökulsárlón nam nie dopisała. Nie było niebieskiego nieba odbijającego się w wodach jeziora. Nie było słońca, w którego promieniach skrzą się bryły lodu. Była szare niebo i szara woda, a chmury tak nisko, że ledwo widzieliśmy lodowiec na końcu jeziora. I deszcz, który wygonił nas i większość osób z plaży. Ale i tak było pięknie. Jest to miejsce, które na każdym zrobi wrażenie (bez względu na pogodę).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz