W ostatni weekend, który spędzaliśmy na wsi pogoda dopisała. Piękny słoneczny początek jesieni, na niebie nie było nawet jednej chmurki i tak przez cały dzień. Pobudka o dość wczesnej jak na sobotę porze i jeszcze przed śniadaniem wybiegłam na dwór. Udało mi się złapać ostatnie poranne mgły. Zapowiadał się piękny dzień...
Po śniadaniu ruszyliśmy w drogę. Cały dzień spędziliśmy w sadzie orzechowym na zbieraniu (a raczej grabieniu) orzechów. Pogoda dopisywała i choć pracy było sporo to udało nam się z nią uporać, kiedy słońce było jeszcze wysoko.
Do domu postanowiliśmy wrócić pieszo. Przez pola, las i stawy, trasą, o której już kiedyś wspominałam. Słońce już chyliło się nad horyzontem, malowało ciepłe kolory - idealne warunki do spacerowania. I włóczylibyśmy się może dłużej gdyby nie głód, który zmusił nas do szybszego powrotu.
To był dobry dzień - idealna, jesienna sobota na wsi. Miejmy nadzieję, że kolejne dni (w szczególności weekendy) też będą pogodne i polska złota jesień nie zawiedzie, bo mamy jeszcze sporo ambitnych planów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz