22 kwietnia 2017

TAJLANDIA: BANGKOK PO RAZ PIERWSZY

Bangkok był początkiem naszej podróży po Azji. Wylądowaliśmy rano w gorącym, dusznym i wilgotnym mieście. Kiedy tylko dotarliśmy do hotelu jedyne na co mieliśmy ochotę to odespać ten długi lot. Pierwsze kroki skierowaliśmy na miasto dopiero wieczorem, w czasie kiedy Bangkok zaczynał żyć.  Ulice były pełne ludzi: tubylcy, turyści i niezliczeni sprzedawcy wszystkiego co można kupić. Była ciepła listopadowa noc, Bangkok jak to Bangkok budził się do życia, a my próbowaliśmy się w tym zamieszaniu odnaleźć.

Świątynie kompleksu Wat Pho, gdzie znajduje się pomnik Leżącego Buddy.


Tajskie Tuk-Tuki
Mieszkaliśmy niedaleko Khao San Road jednej z najbardziej znanych ulic w Bangkoku i najsłynniejszej backpackerskiej ulicy świata i to tam skierowaliśmy pierwsze kroki. To właśnie tam zjadłam pierwszego pad thai. I to był właśnie nasz pierwszy kontakt z tym dziwnym, chaotycznym miastem.  

Jedna z uliczek prowadzących do naszego hotelu.

Wieczorową porą na Khao San Road i Pani sprzedająca owoce.

Posągi Buddy w Wat Pho

Kompleks świątyń Wat Pho

Ulice Bangkoku: plątanina kabli, skutery, mknące tuk tuki i różowe taksówki.

A później przyszedł kolejny dzień, który staraliśmy się maksymalnie wykorzystać, ale lejący się z nieba żar skutecznie nam to uniemożliwiał.
Na początek czekała nas szybka jazda tuk tukiem, który zabrał nas nad rzekę. Za ok. 15-20 minut jazdy zapłaciliśmy 10 BAT (ok. 1 pln)/ za 3 osoby. To chyba było jakieś nieporozumienie i kierowca się z nami nie dogadał, bo nigdy później nie zapłaciliśmy tak mało.   

Jedyna w swoim rodzaju jazda tuk tukiem

Fragment figury Leżącego Buddy

Po lewej: pad thai, słynne danie kuchni tajskiej.

Kompleks Wat Pho

A później czekały nas kolorowe świątynie kompleksu WAT PHO, ze świątynią Leżącego Buddy (Phra Buddhasaiyas). Świątyń i budynków jest tam bez liku, do tego misternie zdobione stupy i dachy w kolorze tajskiej flagi, wielobarwne posągi legendarnych bóstw, mistycznych demonów i postaci z buddyjskiego panteonu. Największą atrakcją jest oczywiście leżący Budda. Wysoki na 15 i długi na 46 metrów, aż nie wiadomo jak patrzeć i z którego miejsca robić zdjęcia. 




Tłumy na Khao San Road



Figura Leżącego Buddy. Posąg ma 46 m długości i 15 m wysokości. W całości wykonany jest z cegły oraz gipsu i pokryty pokryty złotą blachą

Po śmierci króla cała Tajlandia na znak żałoby była ubrana na czarno.

Niedaleko Wat Pho znajduje się Pałac Królewski, niestety w związku z uroczystościami pogrzebowymi króla, który zmarł 2 tygodnie wcześniej pałac był zamknięty dla turystów. Po śmierci króla Tajlandia pogrążyła się w żałobie, która będzie trwała rok (do października 2017 roku). Na znak żałoby większość Tajów ubiera się na czarno lub biało. Turystom też zaleca się ubrania w stonowanych kolorach lub przypięcie do koszulki czarnej wstążki, symbolu po zmarłym królu. My takie wstążeczki dostaliśmy od spotkanych Tajów i nosiliśmy je podczas naszego pobytu w Tajlandii. 





Street food i masa stoisk z kulinarnymi różnościami z których słynie Bangkok.

Posąg Leżącego Buddy.
















Tłumy pod Pałacem Królewskim w którym odbywały się uroczystości żałobne.

Kolejną świątynią, która odwiedziliśmy była Wat Saket (Świątynia Złotej Góry).  Wznosi się ona na wzgórzu, a na jej wierzchołku spoczywa złocona stupa chedi. Wokół stupy gromadzą się mnisi i Tajowie aby oddać cześć skrywającym się w jej wnętrzu relikwiom Buddy. Z góry rozpościera się panorama na miasto, szczególnie jego biznesową część. Tego dnia odwiedziliśmy jeszcze mnóstwo mniejszych świątyń, przeszliśmy kilkadziesiąt kilometrów, rozpuszczając się z gorąca i pochłaniając hektolitry wody. 



Thai Massage na Khao San Road na wciągnięcie ręki (nawet nie trzeba wchodzić do budynku).

W drodze do Świątyni Złotej Góry i widok na miasto




Kolorowe, misternie zdobione stupy w Świątyni Wat Pho


Świątynia Złotej Góry

Świątynia Wat Arun nad rzeką Menam


Dzień zakończyliśmy znowu na Khao San Road próbując rozgryźć i polubić smaki tajskich potraw. Ale tajska kuchnia mnie nie przekonała, słodko-kwaśne smaki nie dla mnie.  
 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.