29 października 2017

GRUZJA: USZGULI, WIOSKA NA KOŃCU ŚWIATA

To był nas drugi dzień w Swanetii. Wstaliśmy wcześnie rano, kupiliśmy prowiant na śniadanie i ruszyliśmy w długą drogę, do Uszguli, najwyżej położonej wioski w Gruzji. A jeśli uznajemy, że Gruzja jest w Europie (nawet jeśli nie geograficznie, to kulturowo), jest to też najwyżej położona wioska w Europie. Ruszamy?



Droga była długa, kręta i pełna postojów, wymuszonych przez remonty. Na trasie Mestia - Uszguli jest właśnie budowana nowa droga, z asfaltu i betonowych płyt. Dotychczas była gruntowa z koleinami po kolana. Zerkam w notatki i przypominam sobie, że jechaliśmy 4 godziny (z postojami). Do Uszguli dotarliśmy około południa, słońce paliło nieznośnie, na niebie nie było żadnej chmurki. 





Byliśmy na wysokości 2200 m n.p.m., u stóp najwyższej góry Gruzji – Szchary (5068 m n.p.m.). Słońce na tej wysokości było bardziej gorące, parzyło. Uszguli to jeden wielki średniowieczny skansen. Małe osady (bo tak naprawdę Uszguli to kompleks 4 małych osad) przyklejone do zboczy na wysokości niższej o zaledwie 300 metrów niż nasze Rysy. Wioski pełne są kamiennych wież, z których słynie cała Mestia. XII wieczne wieże mieszkalno-obronne służyły góralom do obrony przed wrogami bądź krwawą zemstą innego rodu. Do dzisiaj zachowało się w Uszguli 200 takich wież. 













W Uszgili spędziliśmy kilka godzin. Spacerowaliśmy po wiosce, wspięliśmy się na jedno z pobliskich wzgórz skąd podziwialiśmy panoramę wiosek, i po przeciwnej stronie potężne ośnieżone szczyty Kaukazu z osławioną Szcharą w tle. Kręciliśmy się po zaułkach i ciasnych ulicach, gdzie drogę przebiegały nam świnie. W jednej w nowo powstałych restauracji (drogiej jak na gruzińskie warunki, ale w Uszguli wszędzie było drogo) zjedliśmy ciastko i wypiliśmy lemoniadę. 















Przed wyjazdem wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy jeszcze w kierunku gór, tam gdzie kończyła się droga. Prowadzi ona aż do Szchary i znajdującego się na jej zboczach lodowca. Słońce już zachodziło, chmury które w ciągu dnia przysłaniały szczyty rozeszły się całkowicie. Wysokie góry kładły długie cienie. Kiedy wyjeżdżaliśmy z Uszguli zbliżał się wieczór, wioska opustoszała… dopiero wtedy była taka jak być powinna, prawdziwa, bez turystów którzy przyjeżdżają tu w ciągu dnia.  







Uszguli bardzo mi się podobało. To taka mała górska osada na końcu świata, ukryta przed wszystkimi. Miejsce gdzie czas jakby się zatrzymał. Odcięte od świata przez kilka zimowych miesięcy. Miejsce, w którego ochronę zaangażowało się UNESCO wpisując Uszguli na listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego. 
Ale jednocześnie, to miejsce, które zmienia się przez nas turystów. Miejsce, które się rozwija, w którym powstają nowe domy/restauracje (było ich teraz znacznie więcej niż na zdjęciach, które oglądałam przed wyjazdem) niekoniecznie w stylu tych starych zabytkowych. Te nowe często obite są kolorową blachą falistą, która kontrastuje z kamiennymi domami i wieżami i jak jakoś nie pasuje to charakteru tego miejsca…
Ale i tak Uszguli jest dla mnie jednym z najpiękniejszych miejsc w Gruzji, i w ogóle jednym z najpiękniejszych jakie widziałam dotychczas. 





2 komentarze:

Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.