26 lutego 2018

DUBAJ: BURJ KHALIFA i TAŃCZĄCE FONTANNY

W pierwszym odcinku historii z Półwyspu Arabskiego, historii ze szklanego miasta zbudowanego na pustyni, pisałam już, że Dubaj mi się nie podobał. Nie zauroczył mnie, nie przekonał do siebie. Ale w trakcie tych 5 dni – były chwile dla których warto było tam jechać. I dziwnym trafem większość tych chwil skumulowała się w jeden dzień. Dzień, który spędziliśmy w okolicy Burj Khalifa. Dzień dla którego warto było tam pojechać…ale po kolei.





To był czwarty dzień wyjazdu, na ten dzień mieliśmy wykupione bilety na najwyższy budynek świata – Burj Khalifa. W planach mieliśmy wjazd na 124 piętro na taras widokowy,  pokazy tańczących fontann, pokręcenie się po okolicy.
Wstaliśmy wcześnie rano, zmęczeni jeszcze dniem poprzednim (upałem, wilgocią i późnymi powrotami do hotelu) i po śniadaniu ruszyliśmy w drogę. Metrem oczywiście. Metro dowozi nas w okolice Burj Khalifa (w rzeczywistości stacja jest oddalona chyba o 2 km od budynku). Ze stacji metra wchodzi się wprost w klimatyzowany tunel prowadzący do Dubai Mall, największego centrum handlowego na świecie, przez które można dostać się do Burj Khalifa. Tunel ma około 2 km i biegnie nad ulicą. Można łatwo i szybko dotrzeć do celu. Można, ale niekoniecznie trzeba. Jak ktoś jest ciekawski tak jak my i chce pooglądać co jest dookoła i decyduje się na spacer chodnikiem (w upale!), to droga zajmuje trochę więcej czasu. Szczególnie, jak na ulicy nie ma pasów, a wejście do tunelu, którym poruszają się piesi jest sprytnie ukryte przed światem :)







Tak oto pospacerowaliśmy po okolicy i w końcu po odkryciu wejścia do tunelu znaleźliśmy się w Dubai Mall. Przemknęliśmy przez nie szybko (choć odległości są naprawdę spore) i wydostaliśmy się z drugiej strony budynku tuż przy tańczących fontannach. Do wjazdu na taras widokowy mieliśmy jeszcze sporo czasu, włóczyliśmy się więc po okolicy. Zajrzeliśmy na położony w okolicy bazar - Al Bahar, zjedliśmy pyszny obiad z widokiem na Burj Khalifa i zaraz potem zobaczyliśmy pierwszy pokaz fontann, tańczyły w rytm Baba Yetu. To był moment na który najbardziej czekałam.  













Wyobraźcie sobie nowoczesną dzielnicę Dubaju, teren tuż obok najwyższego budynku na świecie. Szklane budynki na tle błękitnego nieba, oblane jeszcze bardziej błękitną wodą. 
I ogromne tańczące fontanny, woda tryskająca w rytm muzyki. Coś magicznego. Sam pokaz fontann nawet przy innej muzyce to coś pięknego, ale przy Baba Yetu wrażenia są nie do opisania.





Tuż po pokazie kierowaliśmy się już w stronę Dubai Mall gdzie znajduje się wejście do Burj Khalifa. Po odczekaniu w kolejce (jednej, drugiej i kolejnej) dotarliśmy wreszcie do wind, które w ekspresowym tempie zabrały nas na górę, piętra zmieniały się jak sekundnik. Na dole zostały wszystkie najwyższe budynki świata, a nad nami już tylko niebo, bo wyższego budynku (jeszcze) na świecie nie ma. 







125 i 124 piętro, z jednego oglądasz malutki świat przez szyby. Piętro niżej jest taras, gdzie nad głowami hula wiatr. Z moim lękiem wysokości było tam dosyć ciężko, na początku bardzo ciężko, do tego stopnia, że stałam tylko przy ścianie nie podchodząc do okien. Ale z racji, że na górze spędziliśmy dużo czasu (prawie 3 godziny), pod koniec już nie miałam oporów aby podchodzić do szyby.








Z góry widzieliśmy Dubaj za dnia, o zachodzie słońca i w nocy. Kilka rzędów wieżowców, a dalej tylko pustynia i piach, i pustka. I ciągły plac budowy. Miasto rośnie, każdego dnia przybywa pięter w kolejnych wieżowcach. Za jakiś czas Dubaj będzie wyglądał zupełnie inaczej, a Burj Khalifa nie będzie pewnie już najwyższym budynkiem miasta (i świata). 

Kiedy przyszedł już wieczór zjechaliśmy na dół na kolejną atrakcję. Nad jezioro Burj Khalifa na pokazy tańczących fontann. W ciągu dnia są tylko dwa pokazy (o 13:00 i 13:30), czyli te co widzieliśmy w czasie obiadu, ale najważniejsze pokazy są wieczorem. Wtedy fontanny tańczą od 18:00 do 23:00 (co pół godziny). Po zejściu na ziemię trafiliśmy na pierwszy wieczorny pokaz i było tak pięknie, że zostaliśmy na kolejnych dwóch. 





Później przez Dubai Mall (bo innego wyjścia nie ma) kierowaliśmy się w stronę „domu”. Przebijając się przez tłumy zahaczyliśmy jeszcze o akwarium, największe na świecie (nie może być inaczej). Zbiornik mieści 10 milionów litrów wody, żyją w nim 33 tysiące gatunków zwierząt wodnych m.in. największa ławica rekinów piaskowych na świecie. Robi wrażenie. 

A później zostało już tylko metro i powrót do hotelu i tak minął kolejny dzień. Najlepszy ze wszystkich spędzonych w Dubaju. 




2 komentarze:

  1. Wiem, że obecnie wiele osób chce zwiedzić Dubaj, bo jest to jednak coś innego niż to, co mamy w swoim otoczeniu. Przed podróżą warto coś więcej na temat Dubaju przeczytać i sprawdzić, w jakiej konkretnie części świata się znajduje. A tych informacji można szukać na stronie https://relaksuj.pl/gdzie-lezy-dubaj-mapa-kontynent-i-atrakcje/ .

    OdpowiedzUsuń

Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.