Liverpool odwiedziliśmy w drodze powrotnej z Islandii. Spędziliśmy w mieście dwa krótkie ale jednocześnie bardzo długie dni. Było to idealne, łagodne przejście pomiędzy bajkową Islandią a powrotem do domu, w którym czekała praca i codzienne obowiązki.
Po porannym locie z Islandii do Manchesteru wsiedliśmy w autobus, który zawiózł nas prosto do Liverpoolu, skąd następnego dnia mieliśmy lot do Warszawy (wtedy jeszcze nie było bezpośrednich lotów z Gdańska na Islandię :))
Choć zmęczeni wczesną pobudką i lotem ruszyliśmy w pełnym słońcu ulicami miasta Beatelsów. Późnym popołudniem wróciliśmy do hostelu (o którym jeszcze wspomnę, bo jak na osobę w ogóle nie przywiązującą wagi do miejsc gdzie mamy noclegi, tam było naprawdę bardzo przyjemnie) na kolację (który hostel w cenie noclegu oprócz śniadania ma kolację ? Właśnie ten! :)) A późnym wieczorem po krótkiej drzemce znowu ruszyliśmy w drogę łapać nocne krajobrazy miasta nad rzeką Mersey.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz