Po tym jak zaspaliśmy i w ekspresowym tempie zbieraliśmy się na samolot, kiedy przed 5 rano stawiliśmy się na Okęciu pozostało już tylko czekać, aż usiądziemy w samolocie i będziemy mogli zasnąć. Udało się szybciej niż myślałam, ale na szczęście przebudziłam się w odpowiednim momencie. Nad Alpami.
To pierwszy lot, kiedy udało się je zobaczyć (wcześniej jak lecieliśmy to albo byliśmy za wysoko, alby były chmury lub noc. Teraz lecieliśmy wystarczająco nisko (niebawem mieliśmy lądować) i góry było widać doskonale. Aż ciężko było odkleić nos od okna, zresztą sami zobaczcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz