Nasza czerwcowa, rowerowa wycieczka Doliną Liwca zaczęła się w Nowej Suchej, gdzie odwiedziliśmy skansen. To był pierwszy punkt na trasie, przed nami było jeszcze kilka wiosek w dolinie Liwca, Zamek w Liwie (nasza meta) i powrót drugą stroną rzeki do Suchej.
Trasa: Nowa Sucha (Skansen) - Kopcie - Proszew - Polków Daćbogi- Ziomaki - Grodzisk - Krypy - Liw - Krypy - Jarnice - Wyszków - Ziomaki - Pobratymy - Sucha.
Trasa w większości prowadziła asfaltowymi drogami łączącymi małe wioski wschodniego Mazowsza. Czasami droga kończyła się, wjeżdżaliśmy w głęboki piach w sosnowych lasach. Zaraz obok płynęła spokojnie rzeka Liwiec, która doprowadziła nas aż do Liwu, gdzie znajdują się ruiny XV-wiecznego zamku.
Po kilku godzinach na rowerze to było idealne miejsce na przerwę, słońce było jeszcze wysoko, ale nie grzało już tak ostro. Nad wodą kajakarze kończyli swoje spływy (aż zamarzyłam aby kiedyś wybrać się na spływ kajakowy na Liwiec - to idealny pomysł na dzień poza miastem), nad wodą latały gromady niebieskich ważek, a na polach trwały sianokosy.
Godzina minęła zaskakująco szybko. Mieliśmy przed sobą jeszcze ponad 20 km, aby wrócić do Suchej, gdzie zostawiliśmy samochód. Trasa powrotna biegła prawym brzegiem rzeki, najbardziej malowniczy był jej ostatni odcinek. Czerwony szlak z miejscowości Pobratymy do Suchej prowadził piaszczystą drogą przez pola skąpane w promieniach zachodzącego słońca. Przypomniało mi to dawne czasy, kiedy po całym dniu spędzonym gdzieś w polu wracało się do domu wraz z zachodzącym słońcem.
Przez te pola dotarliśmy do Suchej, a potem samochodem do domu. A trasa rowerowa? Czy ją polecam? W przewodniku opisali ją jako dużo bardziej atrakcyjną niż była w rzeczywistości. Ale malownicze widoki w dolinie spokojnie płynącej rzeki, a na koniec Zamek w Liwie wynagrodziły wysiłek. To był bardzo udany czerwcowy dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz