31 grudnia 2017

CAŁY ROK W 52 KADRACH

Rok 2017, 52 tygodnie, 52 weekendy. Minęły szybciej niż się spodziewaliśmy. Dużo się działo.
52 kadry to 52 weekendy 2017 roku, które starliśmy się maksymalnie wykorzystać.   
W rezultacie jedne były wykorzystane w 100%, inne wpadły do pudła podpisanego „domowe lenistwo na kanapie”. 

Będzie dużo Mazowsza i dużo Lubelszczyzny, gdzie mamy swoje Rodziny i staramy się je odwiedzać mniej więcej raz w miesiącu.
Będą też wszystkie bliższe i dalsze miejsca, które udało nam się w tym roku odwiedzić. Będzie piękna zimna na południu Polski,  wiosenne wycieki po Mazowszu i majówka w Kotlinie Kłodzkiej. Będzie magiczne i egzotyczne Podlasie i weekendowe spacery po stolicy. Będzie ponowny wyjazd do Gruzji i upalne 2 tygodnie na Kaukazie. Będzie jesienna Jura Krakowsko-Częstochowska i grudniowy wyjazd do Dubaju. Będzie sporo Warszawy, w której mieszkamy, i w której czasami zostajemy aby najzwyczajniej w świecie „pomieszkać u siebie w domu”. Bo wbrew pozorom i temu, że bardzo lubię wyjeżdżać, bardzo lubię też swoje cztery kąty.  

# 1 Świąteczne Iluminacje Warszawy 
Był początek stycznia, na zewnątrz -15 st. zimna, śnieg skrzypiał pod butami, palce zamarzały. My opatulani w kilkanaście warstw ubrań spacerowaliśmy po stołecznej starówce.  






# 2 Warszawa & Kosmiczna wystawa NASA
W Nasa byliśmy wesołą gromada, spędziliśmy tam całe sobotnie popołudnie  - oglądaliśmy kosmiczne cuda, bawiliśmy się na symulatorach. A później walczyliśmy z ogromnymi porcjami jedzenia, którym nie daliśmy rady. 


# 3 Ostrów Mazowiecka
Weekend spędzony na północy Mazowsza. Choć zniknęła już mroźna zima z początku stycznia, ulepiliśmy bałwana. I był też dzień Babci i Dziadka i 102 letnie ręce splecione na kolanach patrzące przez okno na tańczące na wietrze białe płatki śniegu.  


# 4 Warszawa – już wyżej się nie da
30 piętro Pałacu Kultury i Nauki i widok na styczniową stolicę.  

Więcej zdjęć z tarasu widokowego: WIDOK NA WARSZAWĘ

# 5 Przymusowy urlop
Ospa uziemiła mnie na półtora tygodnia w domu. Tygodnia, który polegał na walce z chorobą, ale który przyniósł też trochę odpoczynku i słodkiego zimowego lenistwa.




# 6 Przymusowy urlop cz.2
Przymusowy urlop chorobowy był też czasem na pieczenie i zajadanie się słodkościami.



# 7 Skrzyczne: najpiękniejszy weekend tej zimy
Wyjazd w góry planowaliśmy wcześniej, ale plany pokrzyżowała moja ospa. Ostatecznie ruszyliśmy pod koniec lutego. Wyjazd na zaledwie weekend pełen wątpliwości, czy trafimy na pogodę. Ostatecznie okazało się, że był to jeden z najpiękniejszych dni w roku. Weszliśmy na Skrzyczne gdzie panowała bajkowa zima. Ośnieżone drzewa i spacer w krainie Królowej Śniegu, a potem ciepłe oscypki w schronisku - wynagradzały trud drogi. 

 Więcej zdjęć z weekendu w Beskidzie Śląskim: SKRZYCZNE ZIMOWĄ PORĄ


# 8 Często
Koniec lutego, prawie marzec. I taka kapryśna pogoda. Lubelszczyzna przywitała nas śniegiem, który po kilku minutach zmieniał się w deszcz. Chmury rozchodziły się by po chwili ustąpić miejsca słońcu. Był to weekend rodzinnych spotkań.


# 9 Wiosna na Mazowszu
Pierwszy weekend marca, wiosna nieśmiało pukała do drzwi. Weekend spędziliśmy w Ostrowi Mazowieckiej, gdzie rozpoczęliśmy prace ogrodowe.


# 10 Kolorowa wiosna na talerzu
Wiosenne porządki, kolorowa wiosna na talerzu prace w domu, którym czasami trzeba poświecić swój czas.


# 11 W marcu jak w garncu
W ten weekend pogoda serwowała raz słońce raz deszcz ze śniegiem. Warszawa była albo szara i brzydka, albo pięknie oświetlona. To był weekend z serii ”domowego lenistwa na kanapie”.



# 12 Żyrardów
Żyrardów zauroczył mnie już dawno. Podczas listopadowej wycieczki w czasie studiów. Wtedy było szaro, zimno i ponuro, a pomimo tego miasto tak bardzo przypadło mi do gustu. Od tamtej pory chciałam wrócić i udało się. W Żyrardowie spędziliśmy ciepły marcowy dzień. Było jeszcze piękniej niż wtedy. 

Więcej zdjęć z Żyrardowa: ŻYRARDÓW: MIASTO IDEALNE


# 13 Kraków na chwilę
Do Krakowa pojechałam służbowo. I w sumie wróciłam zanim weekend się na dobre rozkręcił. Ale w ferworze służbowych spraw udało mi się wygospodarować też czas na spacer po mieście. Pięknym wiosennym Krakowie, z którego zdążyłam uciec przed najazdem weekendowych turystów. 

Więcej zdjęć z Krakowa: WIOSENNE POPOŁUDNIE W KRAKOWIE

# 14 Początki wiosny na Lubelszczyźnie
Czas spędzony w domu rodzinnym i  na spacerach w zimnym kwietniowym powietrzu.


# 15 Wielkanoc
Wielkanoc 2017 spędziliśmy na Mazowszu w domu pełnym gości. 


# 16 Wiosna w mieście
Wiosna w Warszawie tez potrafi być piękna. 


# 17 Dolnośląska Majówka
Majówkę 2017 spędziliśmy na Dolnym Śląsku. Był deszczowy Wrocław i małe krasnale, była piękna Kotlina Kłodzka, Błędne Skały, Szczeliniec Wielki, tajemnicze Kłodzko i Złoty Stok z kopalnią złota. Był śnieg po kolana i zamknięte szlaki, całodzienna ulewa we Wrocławiu, ale była i piękna wiosna z zieloną trawką i kwitnącymi kaczeńcami. Było pięknie. 

Więcej zdjęć z majówki:

# 18 Jak księżniczka w Zamku
Wracając z majówki jedną noc spędziliśmy na zamku. I to nie w byle jakim zamku, zamku jak z bajki Disneya. Zamku w Mosznej. Komnata, dwa razy większa niż nasze mieszkanie. Park, który rzucał na kolana o świecie i o zmroku. Długie, puste zamkowe korytarze, które przemierzaliśmy zupełnie sami. Zamkowa przepyszna kuchnia. To był kolejny dzień (a właściwie dwa), które wrzucamy do pudła „najlepszych dni w roku”.

Więcej zdjęć z pobytu na zamku: ZAMEK MOSZNA: POLSKI ZAMEK DISNEYA

# 19 Dzień nad Wisłą
Warszawski weekend spędzony na spacerach nad Wisłą. Jak dobrze, że mieszkamy tak blisko rzeki. 


# 20 Pierwsze truskawki i rodzinna uroczystość
Warszawski weekend. Ciepła, majowa sobota na balkonie i truskawki bez ograniczeń. A w niedzielę uroczystość rodzinna. 


# 21 Gromada dzieci na Dzień Dziecka
Ani gromada dzieci, ani tłumy w warszawskim parku nie są idealnym pomysłem na weekend. Podobnie jak kolorowy festyn z okazji dnia dziecka i upał nie do wytrzymania. Ale tak właśnie spędziliśmy ten weekend i wcale nie było tak źle. 


# 22 Leniwy początek czerwca
Była gra z dzieciakami w piłkę, podwórkowe grillowanie, pyszne ostrowskie lody. I chłodna niedziela i letnia burza w drodze do domu. 


# 23 Lato na Lubelszczyźnie
Połowa czerwca to ponowna wizyta na Lubelszczyźnie. Leniwa sobota i kolorowe spacery po okolicy. Pola pełne kwitnących bławatów i odurzający zapach dzikiej róży.  A w niedzielę kolejna uroczystość rodzinna. 


# 24 Weekend na wschodzie
Czerwcowy weekend na wschodzie. Sobotnia, całodzienna ulewa i szóstka dzieciaków biegających po domu. A w niedzielę już tylko lepiej, ciepłe letnie słońce i wizyta na wsi. Wycieczka do lasu i spotkanie z czaplami na zalanej łące. Zmasowany atak komarów i palce fioletowe od słodkich jagód.


# 25 Mini urlop na Podlasiu
Pod koniec czerwca zaserwowaliśmy sobie mały urlop i pojechaliśmy na kilka dni na Podlasie, w rejony, które tak bardzo chciałam zobaczyć.
Podlasie jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Zwiedzaliśmy kolorowe cerkwie, odwiedziliśmy Krainę Otwartych Okiennic. Spaliśmy w rewelacyjnym miejscu jakim jest Zakrynica. Objadaliśmy się podlaskimi smakołykami. Spotkaliśmy milion bocianów na Podlaskim Szlaku Bocianim. Na jedną noc bazowaliśmy nad Narwią, w uroczej Ptasiej Osadzie na końcu świata. Zwiedziliśmy najstarszy w Polsce meczet w Kruszynianach i poznaliśmy historię Tatarów Polskich. Na pół dnia odwiedziliśmy Białystok, gdzie zjedliśmy przepyszne lody, których smak pamiętam do teraz. Przejechaliśmy wiele podlaskich wsi i miasteczek. W deszczu i w ostrym słońcu. Spróbowaliśmy kuchni Tatarskiej, która od razu powaliła mnie na kolana. Ponowny wyjazd na Podlasie jest w planach na 2018 rok. 

Zdjęcia z wyjazdu na Podlasie znajdziecie poniżej:


# 26 Odkrywamy dzielnice Warszawy – Żoliborz
Niedzielne spacerowanie po zielonym Żoliborzu. Były lody w Ulicy Baśniowej, były tajemnicze uliczki i małe klimatyczne osiedla. Niezliczona ilość parków i spacerowa pogoda (czyli ok 25 st.) idealna na szwendanie się po mieście.


# 27 Odkrywamy dzielnice Warszawy – Stara Praga
Pierwszy lipcowy weekend  to spacery po Starej Pradze. Kręciliśmy się po jej zaułkach i patrzyliśmy jak się zmienia. Głodni, przypadkiem trafiliśmy do małej knajpki ze wschodnią kuchnią. 


# 28 Krótkie odwiedziny u rodziny
Weekend już trwał w najlepsze kiedy wsiedliśmy w samochód i pomknęliśmy na północ. Niedzielę spędziliśmy w gronie rodziny, buszując przy okazji w ogródku i uzupełniając zapasy warzyw. 


# 29 Warszawa i balkonowe przyjemności
Przedostatni weekend lipca, jakże upalny (było 28 st. C) spędziliśmy w domu. Głównie na balkonie objadając się letnimi, kolorowymi smakołykami.


# 30 Mazowsze – zaglądamy, tam, gdzie jeszcze nas nie było.
W ostatni weekend miały być Mazury, ale ostatecznie wylądowaliśmy 30 km od Warszawy. Było jezioro Łacha, była mała knajpka z trasem i widokiem na wodę. I był pałac w Otwocku Wielkim z koncertem muzyki klasycznej. Tylko upał był nieznośny, a w gospodzie wyprzedały się grillowane pstrągi.


# 31 Sierpniowa upalna Lubelszczyzna
Było malinowe pole w sierpniowym upale i przepyszne owoce na wyciągnięcie ręki. Były domowe lody, smak dzieciństwa. Były żółte kwitnące słoneczniki i zbiory w warzywniaku. I nieznośnie ostre słońce i żar lejący się z nieba (ale w końcu to lato).


# 32 Sierpniowe Mazowsze
Weekendowe ogniska i grillowanie. Trójka szalejących dzieciaków i trochę więcej dorosłych (też szalejących). I kolorowe grillowane smakołyki i najpyszniejszy tort, bo bezowy. I perseidy, których nie było widać. I dużo, dużo więcej....


# 33 i 34 Gruzja: piękna i zaczarowana
Ostatnie dwa tygodnie sierpnia to wyjazd do Gruzji, którą odwiedzamy już po raz drugi. Wróciliśmy tam szybciej niż myśleliśmy. Odwiedziliśmy miejsca już znane, a także całkiem nowe. Spędziliśmy kilka dni w pięknej Swanetii i zobaczyliśmy Uszguli (najwyżej położoną wioskę w Europie – jeśli uznajemy, że Gruzja jest w Europie)), która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Był i Kazbek, który w odróżnieniu od roku poprzedniego pozwolił się podziwiać w całej okazałości. Dwa dni i od rana do wieczora praktycznie bez chmur. Były też tony gruzińskiego jedzenia, które w pewnym momencie aż nam zaszkodziło. I były oczywiście hektolitry gruzińskiej lemoniady i lody w ciastkach (najlepsze na świecie). Była przygoda z policją i próba dogadania się w gruzińskim banku (udało się w trzecim). Były koszmarne upały, zdecydowanie większe niż rok temu w lipcu. Była i Kaszetia: Signagi i niekończące się winnice. Słodkie winogrona i gorzkie wina. Było zdecydowanie więcej ludzi niż rok temu.
Było równie pięknie, albo i jeszcze lepiej. 


Więcej zdjęć z Gruzji: 

# 35 Deszczowy początek września w Często
Wrzesień przywitaliśmy na Lubelszczyźnie i jak to na wrzesień przystało było szaro i padało (nawet się zrymowało). W chwilach przejaśnień znowu zrywaliśmy słodkie maliny i czarny bez. I siedzieliśmy w ciepłym domu w grubych skarpetach patrząc na ulewę za oknem. 


# 36 Odkrywamy dzielnice Warszawy – Mokotów
To był zwykły, niedzielny spacer po Mokotowie, przez parki, których tutaj pod dostatkiem.  


# 37 Na grzyby marsz!
W chłodny sobotni poranek zamiast odsypiać poprzednią zarwaną noc, wstałam skoro świt aby pojechać do lasu. Choć cel wyjazdu był inny ja dostałam zielone wiaderko i misję nazbierania grzybów. Wróciłam po około godzinie, z milionem pajęczyn na twarzy, w brudnej kurtce i przemoczonych butach, ale za to z wiaderkiem pełnym grzybów (jadalnych!)  :)
A potem było też i drugie pełne wiadro i jeszcze bardziej mokre buty…. 


 # 38  Wrześniowy weekend w domu
Czas spędzony z książką i kubkiem gorącej herbaty w ręku.


# 39 Warszawa
Trochę zimnej jesiennej Warszawy!


# 40 Szalona 18-nastka
Sobota to szalona impreza 18-nastkowa w rodzinnym gronie. 


# 41 Jesień w Warszawie
Kiedy pogoda za oknem nie zachęca do spacerów, kolorową jesień można wyczarować na zdjęciach. 


# 42 Jesienny weekend na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej
Jesienna Jura to poranne mgły nad dolinami, ogromne średniowieczne zamki, kolorowe bukowe lasy i liście we wszystkich odcieniach żółci, złota, czerwieni i brązów. Wapienne skały idealne do wspinaczki i zabytkowe aleje drzew ukryte w małych wsiach. A potem ulewa całą drogę do Warszawy. To był idealny jesienny weekend (w sam raz do powtórzenia).


# 43 Deszczowa jesienna szaruga
To był weekend z cyklu: siedzimy pod kocem z książką i herbatą i nie ruszamy się z domu. Było brzydko, szaro i cały czas padało. Idealny czas na siedzenie w domu.


# 44 Listopadowe podróże
Początek listopada to wizyta w rodzinnych stronach i odwiedzanie cmentarza, który żadnego innego dnia w roku nie wygląda tak pięknie. 


# 45 Warszawska jesień
Listopad to chyba jeden z miesięcy, kiedy najwięcej czasu spędzamy w domu. Dla mnie podobnie jak marzec, jest jednym z najgorszych miesięcy. Bo nie wiadomo czy listopad to już zima czy jeszcze jesień. A pogoda tak brzydka, że człowiek najchętniej uciekłby w jakiś bardziej słoneczny koniec świata. 


# 46 Zimny listopad
Ten weekend zaplanował dla nas czas. Nikt nie miał wpływu na to co się stało. I choć każdy miał swoje zajęcia i swoje plany, to zmieniły się one w ułamku sekundy. 


 # 47 W domowych pieleszach…
…z kubkiem gorącej herbaty w ręku 


# 48 Dubaj: z wizytą u szejka
Na początku grudnia zafundowaliśmy sobie kilka dni w zupełnie innym klimacie. W upalnej metropolii nad Zatoką Perską. Te kilka dni spędzonych w Dubaju wykorzystaliśmy do granic możliwości. Przejechaliśmy całe miasto metrem, autobusami, tramwajem. Widzieliśmy luksusowe hotele zbudowane na sztucznych wyspach. Wjechaliśmy na 125 piętro najwyższego budynku na świecie. Zachwycaliśmy się magicznym tańcem fontann. Zwiedziliśmy Stary Dubaj z arabskimi targami i knajpkami z jedzeniem za grosze. Odwiedziliśmy luksusowe dzielnice biurowe z milionem szklanych wieżowców i padaliśmy zmęczeni każdym dniem, by rano znowu ruszać w drogę…

Więcej zdjęć i pierwsze wrażenia z Dubaju: DUBAJ: PIERWSZE WRAŻENIA

# 49 Powrót do rzeczywistości i świąteczne szaleństwo
Po powrocie z Dubaju w końcu skupiliśmy się na nadchodzących świętach. Choć wizyty w zatłoczonych sklepach zmniejszyliśmy do minimum, to jednak jeden dzień musieliśmy na to poświecić. Sobota upłynęła więc na zakupach, a niedziela na odpoczynku.


# 50 Lubelszczyzna i Mała Daria
W ostatni weekend przed świętami znowu ruszyliśmy na Lubelszczyznę. Weekend znowu opierał się na spotkaniach rodzinnych. Najważniejszym z nich był chrzest małej księżniczki Darii. 


# 51 Boże Narodzenie
Świąteczne dni kręciły się wokół stołu.
Przykrytego białym obrusem stołu wigilijnego, z tradycyjnymi 12 daniami. Stołu bożonarodzeniowego zastawionego smakołykami. Stołu, przy którym spędziliśmy większość czasu. Tuż obok ciepły kominek z trzaskającymi płomieniami i wystrojone, kolorowe drzewko. A do tego gry planszowe, które większą radość przyniosły dorosłym niż dzieciom i co jakiś czas (na szczęście) odciągały od stołu.


# 52 Ostatni weekend w roku
Rok zaczęliśmy od spacerów po Starówce i tak też go kończymy.
Przedsylwestrowe tłumy w stolicy. Tak 30.12 wieczorem wyglądał Plac Zamkowy. Na jarmarku i na rynku było jeszcze więcej ludzi. Wszędzie sylwestrowa muzyka, grzane wino, gorące herbatki. Zapachy oscypków, bigosu, gofrów i innych smakołyków. A do tego głośnie pokrzykiwania szalejących dzieci. Każde chciało mieć świecącego balonika, za bagatela jedyne 40 pln/ szuka


A zaraz już kolejny rok i kolejne 52 weekendy do zagospodarowania. 
Miejmy nadzieję, że będą jeszcze ciekawsze i pełne wrażeń. 
Tego życzę sobie i Wam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Korzystanie z treści oraz zdjęć bloga POLOWANIE NA MOTYLE (renata-fotografia.blogspot.com) bez wiedzy właściciela jest zabronione. (Dz. U. Nr 24, poz. 83)
Obsługiwane przez usługę Blogger.